Prof. Żaryn: Nosicielem bogactwa polskiej przeszłości był Obóz Narodowy i katolicyzmu społecznego. Przypomni o tym nasz Instytut

25 lutego 2020 obrazek_wyróżniający

Jakie zadania i cele stawia sobie nowo powstały Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej? Czy będzie to instytucja bardziej nakierowana na działalność naukową, czy popularyzatorską?

Prof. Jan Żaryn: Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego jest instytutem kultury, wpisanym w zakres instytucji podlegających Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego, podobnie jak i inne instytuty kultury. W związku z tym będzie zajmował się szeroko pojętą promocją polskiego dziedzictwa kulturowego, a w tym przypadku to dziedzictwo wiąże się z dwoma wielkimi obozami ideowo-politycznymi. Mam tu na myśli przede wszystkim dziedzictwo obozu narodowego i katolicyzmu społecznego.

Polskie postawy i działania osób związanych z obozem narodowym i katolicyzmem społecznym to również dziedzictwo w Polsce bardzo słabo rozpoznane.

Dlaczego na patronów Instytutu wybrano dwie tak różne postaci?

Te dwa nazwiska – Roman Dmowski i Ignacy Jan Paderewski – to symbole nie tylko potrzebne by wyrazić potencjał poznawczy, który kryje się za tymi osobami i środowiskami, ale także są to nazwiska, które wiążą się z procesem odzyskiwania przez Polskę niepodległości w łączności z ówczesną polityką międzynarodową. A zatem ich dokonania, szczególnie Paderewskiego jako światowej sławy kompozytora i pianisty, przenoszą zadania naszego Instytutu również poza Polskę, do środowisk polonijnych, a także chcemy włączyć się w proces zabiegania w świecie o właściwe rozumienie naszego dziedzictwa.

Z czego może wynikać to słabe rozpoznanie postaw związanych z obozem narodowym i katolicyzmem społecznym?

Dzieje się tak z kilku powodów. Środowisko prawicowe należące do konkretnych organizacji, takich jak Liga Narodowa, a potem Obóz Wielkiej Polski czy Stronnictwo Narodowe, ale także osoby związane z chrześcijańską demokracją czy z różnymi organizacjami katolickimi działającymi w II Rzeczpospolitej, w dużej mierze zostało wymordowane przez nosicieli dwóch totalitaryzmów w latach 1939-1956. Bo była to polska elita.

Ludobójstwo dokonane na naszych elitach spowodowało lawinę konsekwencji, których do dzisiaj jesteśmy świadkami, a jako zbiorowość ofiarami. Mam tu na myśli przede wszystkim pohańbienie w okresie PRL-u, a szczególnie w czasach stalinowskich, ludzi, którzy już nie mogli się bronić. Wówczas stworzono wielką lawinę propagandowego kłamstwa dotyczącego tych wybitnych ludzi i środowisk, w zamian za to wprowadzając do panteonu wybranych ludzi lewicy, np. Bogu ducha winnego Ludwika Waryńskiego lub po prostu zdrajców, którzy w wojnie 1920 roku stali po przeciwnej stronie barykady. Dzisiaj trzeba te kłamstwa zedrzeć, a panteon naprawić, byśmy mogli odkryć ten potencjał, który istnieje w przeszłych pokoleniach i który jest nam potrzebny po to, żeby wychowywać młode pokolenia Polaków.

Na czymś trzeba się oprzeć, a dzisiaj szczególnie w życiu politycznym opieramy się na tradycji związanej z osobą marszałka Józefa Piłsudskiego. Wydaje mi się, że to jest dziedzictwo zbyt skromne. Jesteśmy dużo bogatsi w naszej przeszłości, a między innymi nosicielem tego bogactwa był obóz narodowy i katolicyzmu społecznego właśnie.

Które myśli Romana Dmowskiego oraz w ogóle myśli narodowej chce upowszechniać Instytut?

Roman Dmowski to przede wszystkim twórca obozu nacjonalizmu chrześcijańskiego i polskiej odmiany obozów narodowych, które istniały w ówczesnej Europie. To jednak przede wszystkim symbol pewnego ruchu, który zrodził się w pokoleniu ludzi niepokornych. „Jestem Polakiem, mam obowiązki polskie” – to zdanie jest nadal aktualne.

Z jednej strony ojcem założycielem tego ruchu jest przedstawiciel starszego niż Dmowski pokolenia, czyli pułkownik Zygmunt Miłkowski, powstaniec styczniowy. Z kolei z drugiej strony jest to jedynie 6 lat starszy od Dmowskiego, Jan Ludwik Popławski – konspirator i mistrz Dmowskiego, chociaż niebawem stali się oni równymi sobie działaczami. Zresztą to Dmowski zaczął przewodzić w Lidze Narodowej, w której w 1905 roku członkami było około 400 osób pochodzących z trzech zaborów. Każda z tych osób powinna mieć poświęconą sobie osobną monografię.

Do tego obozu ideowego należał wybitny polski poeta Jan Kasprowicz, dramaturg Karol Hubert Rostworowski, Władysław St. Reymont, a także Zygmunt Balicki wraz ze swoją żoną, doktor Gabrielą Balicką – późniejszą posłanką na Sejm Ustawodawczy 1919 roku, późniejsi premierzy i działacze polityczni, z Wincentym Witosem na czele, adwokaci, historycy z profesorami Konopczyńskim czy Sobieskim, ziemianie i czcigodni kapłani; całe rodziny Lutosławskich czy Seydów, itd., itd. W tym środowisku działali również Władysław i Stanisław Grabscy, a także Wojciech Korfanty, który stał się symbolem polskości Śląska.

Wielu wielkich i wybitnych ludzi polskiej kultury było członkami Ligi Narodowej lub działali w żywym intelektualnym dialogu z Romanem Dmowskim. Przede wszystkim takim przedstawicielem wielkiej polskiej literatury jest Stanisław Wyspiański, którego „Wyzwolenie” jest inspirowane właśnie pismami Romana Dmowskiego. Z kolei sam Dmowski także się posiłkował tym, co tworzył Wyspiański. To także jest dziedzictwo obozu narodowego.

Dziedzictwo obozu narodowego to również dziedzictwo kolejnych pokoleń, aż po pokolenie Stronnictwa Narodowego, które po 1945 roku znalazło się na emigracji, z takimi ludźmi jak Wojciech Wasiutyński, Zygmunt Berezowski czy Tadeusz Bielecki. Czy ktokolwiek o nich słyszał? Jest to olbrzymi potencjał, o którym dobrze by było, żeby Polacy i nasze elity dowiedzieli się więcej. Przez okres PRL-u rzecz jasna wiedzieć tego nie mogliśmy, a młode pokolenie dzisiaj już nie jest skażone zestawem białych i czarnych plam i może odkrywać polskie dziedzictwo bez ingerencji cenzury.

A w jaki sposób Instytut przedstawi dziedzictwo katolicyzmu społecznego?

Katolicyzm społeczny to bardzo ważna dziedzina naszej – Polaków i katolików – aktywności. Już od II poł. XIX wieku Polacy byli zdolni do tego, żeby wejść w życie publiczne w zgodzie z nauką społeczną Kościoła i to zanim jeszcze powstały dwie znane encykliki społeczne, czyli „Rerum novarum” z 1891 roku oraz „Quadragesimo anno” z 1931 roku.

Mamy przedstawicieli katolicyzmu społecznego wśród księży, którzy na ogół byli związani sympatiami politycznymi z narodową demokracją lub chadecją. W 1905 roku odbył się znany zjazd duchowieństwa pod wodzą członka Ligi Narodowej, późniejszego biskupa lubelskiego Mariana Fulmana. Udział w nim wzięli przedstawiciele duchowieństwa zaangażowanego w sprawy społeczne polskiego kapłaństwa; wśród ówczesnych kapłanów społeczników, a jednocześnie patriotów wpisujących się w dzieło odzyskiwania niepodległości odnajdziemy m.in. ks. Wacława Blizińskiego, ks. Marcelego Godlewskiego, biskupów Adama S. Sapiehę i Józefa Teodorowicza, także bł. ks. Ignacego Kłopotowskiego. Jakże ważną postacią jest Brat Albert Chmielowski, powstaniec, artysta, zakonnik. Są to kapłani, którzy wprowadzili w życie naukę kościoła, przenosząc właśnie na teren publiczny te wartości, które niosła Ewangelia. Przestrzeń publiczna także dzisiaj wymaga obecności katolików, więc przypominanie o polskim katolicyzmie społecznym jest pewnego rodzaju receptą na nasze dzisiejsze bolączki .

W tym nurcie działali jednak nie tylko kapłani. Katolicyzm społeczny jest również rozumiany jako umiejętność samoorganizowania się polskich katolików na przykład w okresie II Rzeczypospolitej, w ramach Akcji Katolickiej, Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Akademickiej „Odrodzenie” czy Juventus Christiana, Sodalicji Mariańskich, czy ruchu tercjarskiego. Za każdą z tych organizacji kryje się olbrzymia przestrzeń działalności. Duszpasterstwa akademickie nie są fenomenem tylko dwóch ostatnich dekad peerelowskiej rzeczywistości; duszpasterstwo akademickie św. Anny w Warszawie ma wspaniałą tradycją sięgającą między innymi właśnie czasów II Rzeczpospolitej. To wtedy ks. Edward Szwejnic, a potem bł. ks. Edward Detkens prowadzili studentów Uniwersytetu Warszawskiego do Boga, wykorzystując talenty i umiejętności, które młoda polska inteligencja wówczas posiadała, m.in. organizując w maju 1936 roku słynną pielgrzymkę akademicką na Jasną Górę. Jest to niewątpliwie bogata przestrzeń, choć to dziedzictwo narodowo-chrześcijańskie zostało w pewnym stopniu zapomniane.

Czy wartości myśli narodowej i katolicyzmu społecznego można połączyć w spójną narrację?

Nie jest to takie proste, żeby ta opowieść była zawsze wspólna. Niewątpliwie obóz narodowy i chadecja, czyli część polityczna katolicyzmu społecznego, miały momenty bardzo długiej współpracy, np. w Lidzie Narodowej czy w latach walki o Niepodległą, a różnego rodzaju napięcia, szczególnie dotyczące sfery myśli i idei, zostały odłożone wówczas na boku, ponieważ był ważny cel – odzyskanie niepodległości.

Warto chociażby przypomnieć, że Wojciech Korfanty, który słusznie jest widziany jako przedstawiciel chrześcijańskiej demokracji, stał na czele klubu parlamentarnego Związku Ludowo-Narodowego w Sejmie Ustawodawczym, czyli klubu Narodowej Demokracji. Wówczas narodowcy uznali, że właśnie w imię tego dobra, jakim jest konieczność przyłączenia Śląska do Polski, szefem największego klubu parlamentarnego pierwszego sejmu polskiego po odzyskaniu niepodległości powinien zostać przedstawiciel Śląska.

W latach 30. XX wieku było już inaczej; odbyła się ciekawa dyskusja, dotycząca pojęcia narodu, czy też postulowanego ustroju – demokracji czy korporacjonizmu? Wyszła ona z jednej strony od chrześcijańskich demokratów, a z drugiej od środowiska narodowego. Chociaż te dwa środowiska łączył katolicyzm, czy szerzej przywiązanie do wartości chrześcijańskich, to jednocześnie obydwie strony postrzegały nieco inaczej kierunki rozwoju ustrojowego państwa. Jest to dyskusja, np. dotycząca narodu, która do dziś może być wykorzystana do tego, żeby się zastanowić nad współczesną wspólnotą narodową: jak dzisiaj należy wiedzieć polskie obowiązki, czy jesteśmy patriotami, czy jesteśmy Polakami, jak rozumiemy wspólnotę narodową.

Polska elita intelektualna w II Rzeczpospolitej zajmowała się tego typu problemami i bardzo żywo ze sobą dyskutowała, jednocześnie wspierając się intelektualnie. Przykładowo twórca ONR Jan Mosdorf współpracował ze środowiskiem podwarszawskich Lasek, a Adam Doboszyński, przedstawiciel młodszego pokolenia narodowców, pisząc o gospodarce narodowej, konsultował swoje rozważania między innymi ze znanym pisarzem katolickim Gilbertem Keithem Chestertonem, a z drugiej strony z ks. Janem Piwowarczykiem, wówczas jednym z głównych przedstawicieli chrześcijańskiej demokracji i obok o. Maksymiliana Kolbe, jednym z ważniejszych autorytetów-publicystów i redaktorów pism katolickich.

To był bardzo owocny dialog, który był prowadzony między dwoma niewielkimi ideowymi prądami aż do pokolenia nam bliższego. Profesor Wiesław Chrzanowski stworzył Zjednoczenie Chrześcijańsko-Narodowe w niepodległej Polsce właśnie na bazie syntezy tych dwóch nurtów ideowych i politycznych. To on miał właśnie taką ambicję, żeby te dwa nurty – chadecki i narodowy – ze sobą połączyć i zabliźnić różnego rodzaju konflikty sytuacyjne, dziś drugorzędne. Dzisiaj trzeba spojrzeć po nowemu na to dziedzictwo.

Jakie środki przeznacza państwo na działalność Instytutu?

Gdyby nie Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz pozytywna współpraca z prof. Piotrem Glińskim, to ten Instytut by nie powstał. Chociaż rok budżetowy już jest w trakcie realizacji, to jednak na 2020 rok otrzymaliśmy co najmniej 1,5 miliona złotych. Oczywiście, nie jest to suma wystarczająca, aby Instytut co roku mógł się rozwijać coraz dynamiczniej, jednak niewątpliwie jest wystarczająca do tego, żeby wystartować i pokazać, że nasz Instytut ma coś do powiedzenia w przestrzeni publicznej, a tego owoce będą już w tym roku widoczne.

Kiedy zatem Instytut zaprezentuje pierwsze wyniki swojej działalności?

Będziemy zapraszać na cykliczne spotkania „zawodowe”, które planujemy organizować co najmniej od maja tego roku. W ich trakcie będziemy mogli posłuchać pięknej muzyki Ignacego Jana Paderewskiego, Witolda Lutosławskiego i być może jeszcze innych kompozytorów związanych z dziedzictwem polskim, narodowo-chrześcijańskim, ale jednocześnie będą odbywały się panele dyskusyjne dotyczące dziedzictwa w kolejnych zawodach polskich elit: twórców, ekonomistów, adwokatów, itd.

Będziemy rozmawiali o polskich ekonomistach i szkołach ekonomicznych – Władysławie i Stanisławie Grabskich, Stanisławie Głąbińskim, Wojciechu Zaleskim czy Jerzym Zdziechowskim. Niektóre z tych nazwisk są znane, ale niektóre nie, wobec tego będziemy przybliżać to wszystko, co stanowi dziedzictwo polskiej myśli ekonomicznej.

Będziemy również rozmawiać na temat polskich literatów – od Zofii Kossak-Szczuckiej po Wojciecha Bąka, zarówno tych znanych, jaki i nieznanych. Nie wiele osób wie, że istniała bardzo prężna intelektualnie grupa literacka w czasopiśmie „Prosto z mostu” ze Stanisławem Piaseckim na czele, w którym pisali najwybitniejsi polscy pisarze i poeci lat 30. – m.in. Konstanty Ildefons Gałczyński, Jerzy Andrzejewski, ale przede wszystkim Bolesław Miciński, Karol Zbyszewski, Adolf Nowaczyński czy mniej znany – a szkoda – Jerzy Pietrkiewicz. Potem te osoby przyjęły różne decyzje życiowe, ale właśnie to środowisko „Prosto z mostu” okazało się, obok „Wiadomości Literackich”, najważniejszym nośnikiem wspaniałej literatury lat 30.

Oczywiście będziemy również rozmawiać na temat dziedzictwa politycznego. Będziemy organizować także panele dotyczące konkretnych życiorysów polityków nurtu chrześcijańskiej demokracji i obozu narodowego.

Sądząc po licznych telefonach i mailach, które otrzymuję od już kilku dni, nie mam cienia wątpliwości, że Instytut trafił na właściwą glebę, czyli na polską glebę, która w postaci konkretnych środowisk, oczekuje, że zaczniemy intensywnie działać.

ems/PAP

Źródło: https://wpolityce.pl/historia/487976-zaryn-nosicielem-bogactwa-przeszlosci-byl-oboz-narodowy

Autor: Redakcja IDMN