Prof. A. Stempin: Ignacy Jan Paderewski – wirtuoz muzyki w służbie Polski

11 listopada 2022

Jestem Polakiem, wiernym synem ojczyzny. Myśl o Polsce wielkiej silnej, wolnej i niepodległej była i jest treścią mojego istnienia. Urzeczywistnienie jej, było i jest jedynym sensem mojego życia – I.J. Paderewski

Tradycyjnie u progu Święta Niepodległości w dniu 11 listopada Warszawa rozbrzmiewa muzyką Paderewskiego. Obok Piłsudskiego i Dmowskiego trzeciego muszkietera, bez którego nie można wyobrazić sobie powstania niepodległej Polski. Choć w jego przypadku muszkietem okazała się dyplomacja i muzyka. Jedno i drugie na poziomie wirtuozerii.

Muzyczny geniusz artysty, zarazem motto jego życia, przywołuje międzynarodowy festiwal jego imienia. W tym roku już po raz dziewiąty. Ale po raz pierwszy „z wyciągniętą solidarnie dłonią” z Ukrainą – jak to ujął dyrektor festiwalu Wiesław Dąbrowski. Zaproszeni pianiści ze zgwałconego przez Rosjan Charkowa, Oleh Kopeliuk i Ihor Sediuk, którzy nie bez kłopotów znaleźli się w Warszawie, muzyką ukraińskich kompozytorów zakonturowali nieodważalną autonomiczność ukraińskiej kultury, zarazem prawo narodu do niepodległości. Tak jak to przed ponad wiekiem czynił Ignacy Jan Paderewski. Bądź siedząc przy fortepianie, bądź forsując na dyplomatycznych pokojach powrót Polski na mapę Europy. W tym melanżu uosabiał ekstremalnie rzadki w dziejach ludzkości archetyp artysty w skórze polityka. Z niespotykaną u polityków, nawet tamtego okresu, bujną czupryną.

Projekt plakatu autorstwa dr Katarzyny Stanny z Pracowni Obrazowania dla Mediów Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie na IX Międzynarodowy Festiwal I.J. Paderewskiego

Zdumiewające – kariera polityka nie była mu pierwotnie w głowie. Marzył o profesji ziemianina, z dworkiem, ziemią do uprawiania i parkiem. Co przede wszystkim zamierzał złożyć w hołdzie ojcu, który jako uczestnik powstania styczniowego nakazem carskim stracił prawo do majątku na Podolu. Istotnie, za uzyskane z koncertów honoraria, zakupił dwie posiadłości pod Tarnowem. Ale śmierć ojca zniweczyła dar od syna. A ten po muzycznych studiach w najlepszych akademiach świata w Berlinie i Wiedniu, wybierając karierę pianisty i często koncertując, z rzadka mógł doglądać majątku. Wprawdzie jak na artystę, obdarzony wyjątkowym zmysłem do buchalterii, zarządzał Paderewski majątkiem gospodarnie: meliorował, sprowadził nowoczesną turbinę, a także krowy szkockiej rasy i szczepy winogron z Burgundii. To jednak w większości nieobecny, musiał powierzać majątek zarządcom. A ci zyskami wypychali sobie własne kieszenie – na koszt pryncypała.

Mimo to na brak pieniędzy narzekać Paderewski nie mógł. Koncertowe trasy w Europie zapewniały mu obecność na występach koronowanych głów, a tournee po USA przyniosły mu sławę wirtuoza-pianisty i gigantyczne honoraria. Na początku XX wieku był najbogatszym artystą na świecie. Pierwsze jego tourne po USA w 1891 roku przyniosło mu 2 mln dolarów, co dziś należałoby przemnożyć przez 20. Kolejna trasa koncertowa zaowocowała sumą 3 mln dolarów, następna 5 mln dolarów. Połowę tych gigantycznych dochodów przeznaczył na cele filantropijne. To dzięki jego hojności powstał w 1910 roku w Krakowie narodowy pomnik grunwaldzki, w Waszyngtonie, tuż obok Białego Domu, Puławskiego, a w Chicago Kościuszki.

Bezprecedensowe zaangażowanie w restytucję państwa polskiego, było pochodną scenariusza, który zaświtał Paderewskiemu już podczas trwania I wojny światowej (1914-18). Kiedy został zaproszony przez prezydenta USA Woodrow Wilsona – pierwsze spotkanie odbyło się na polu golfowym, dopiero po nim obydwaj spotkali się w Białym Domu, gdzie Paderewski zasiadł do fortepianu i oszołomił gospodarza muzyką Chopina – przedłożył mu plan powrotu Polski na mapy Europy. „Możesz być pewien, drogi przyjacielu, wszystko, co będzie można zrobić dla Polski, zostanie zrobione”, napisał mu później prezydent w osobistym liście. I kiedy Wilson okazał się absolutnym zwycięzcą w wojnie, a jako główny architekt przystąpił do tworzenia nowego ładu światowego, Paderewski raz jeszcze, na konferencji pokojowej w Wersalu (1919), kruszył kopię o kształt nowopowstałej Polski w rodzinie państw niepodległych. Do Paryża pojechał z namaszczeniem naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego, który, choć z innego obozu politycznego, obdarzył Paderewskiego absolutnym zaufaniem. Docenił naczelnik starania Paderewskiego o przerzucenie mostów między swoim obozem a stronnictwem Dmowskiego. Mianowany premierem i jednocześnie ministrem spraw zagranicznych, misję w Paryżu Paderewski spełnił z nawiązką. Latem 1919 roku to z kolei on zaprosił prezydenta Wilsona do Warszawy, przed powrotem z konferencji pokojowej do USA. Wprawdzie Wilson się nie zjawił, ale w jego zastępstwie 12 sierpnia 1919 roku Warszawa witała późniejszego prezydenta USA Herberta Hoovera.

Kroczy dziś Paderewski po polskim Panteonie, obok największych synów narodu: Piłsudskiego, Mickiewicza i Chopina. A co roku polska stolica składa mu hołd festiwalem muzyki fortepianowej – pasją jego życia.

Autor: Redakcja IDMN