Janusz Zabłocki – współpracownik prymasów, prawnik, działacz i polityk – Audycja „Dziedzictwo i Pamięć”
15 listopada 2022„Właśnie stosunek do prymasa Polski i jego linii duszpasterskiej obrony Kościoła i narodu był jedną z głównych przyczyn rosnących rozbieżności między mną i Tadeuszem Mazowieckim oraz innymi działaczami ruchu” – napisał w jednym z czterech tomów swoich „Dzienników” Janusz Zabłocki, publicysta, polityk, poseł na sejm, działacz katolicki, prawnik. Co pozostawił po sobie w życiu politycznym jeden z najbardziej znanych działaczy katolickich w Polsce?
36-letni Janusz Zabłocki nawiązał kontakt z kardynałem Stefanem Wyszyńskim po audiencji 4 maja 1962 roku. Utrzymywał relacje z prymasami Polski do swojej śmierci w 2014 roku, w tym czasie m.in. założył, w 1967 roku, Ośrodek Dokumentacji i Studiów Społecznych.
Zanim 60 lat temu opowiedział się po stronie Kardynała Wyszyńskiego, był członkiem Szarych Szeregów, żołnierzem wyklętym. Po II wojnie światowej ukończył prawo, współpracował z dziennikami i czasopismami chrześcijańsko-demokratycznymi, znalazł się w orbicie wpływów Bolesława Piaseckiego i Stowarzyszenia PAX, które opuścił z Tadeuszem Mazowieckim w 1955 roku. Następnie współtworzył środowiska „Znaku” i Klubu Inteligencji Katolickiej oraz czasopisma „Więź”. Z jednej strony brał udział w parlamentarnych protestach przeciwko brutalnej interwencji milicji i ORMO podczas wydarzeń marca 1968 roku czy delegalizacji „Solidarności” w 1982 roku. Z drugiej strony był członkiem peerelowskich struktur: Frontu Jedności Narodu, Patriotycznego Ruchu Odrodzenia Narodowego, Rady Konsultacyjnej przy Przewodniczącym Rady Państwa Wojciechu Jaruzelskim. Według materiałów zgromadzonych w archiwum Instytutu Pamięci Narodowej od 1965 roku był tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa.
Spojrzenie na Kościół
Po zakończeniu II wojny światowej Janusz Zabłocki znalazł się w strefie Stowarzyszenia PAX. Jak do tego doszło? – Janusz Zabłocki, podobnie jak jego ówczesny przyjaciel Tadeusz Mazowiecki i wielu innych, znaleźli się pod wpływami Bolesława Piaseckiego, który uważał, że w tych warunkach stalinowskiej Polski trzeba ratować co się da – wyjaśnia prof. Jan Żaryn, dyrektor Instytutu Dziedzictwa Myśli narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego. – To ratowanie było także pewną propozycją dla Kościoła w kierunku kompromisów ideologicznych i uznania, że prawa do przestrzeni publicznej mają wyłącznie marksiści ze swoją ideologią. Kościół hierarchiczny stanowił największy zaporę przed takim rozumieniem roli katolików polskich.
Historyk przypomina również, że początkowo władze PRL próbowały nawiązać współpracę z Kościołem w Polsce. Przykładem na to jest chociażby przewodzenie procesji Bożego Ciała przez Bolesława Bieruta w 1947 roku. – Ten flirt, jeśli można to tak nazwać, występował tylko w propagandzie i trwał bardzo krótko. Natomiast od 1947 roku, przez niemal dekadę, następowały represje wobec Kościoła i obecności jego ludzi w przestrzeni publicznej. PAX, który był koncesjonowanym tworem politycznym, uznał, że jedyną możliwością funkcjonowania w przestrzeni publicznej jest poddanie się marksizmowi, przy jednoczesnym rozstaniu się de facto z nauką społeczną Kościoła i wizją Kościoła w przestrzeni publicznej, którą reprezentował kard. Wyszyński – tłumaczy gość Programu 1 Polskiego Radia.
Zmiana w poglądach i polityce
Opuszczenie szeregów PAX przez Janusza Zabłockiego i Tadeuszem Mazowieckim miało miejsce w 1955 roku. Ich odejście z organizacji zbiegło się z polskim październikiem rok później. – Zarówno Tadeusz Mazowiecki, jak i Janusz Zabłocki zostali błyskawicznie pozbawieni pracy i nie mieli świadomości, że nastąpi październik 1956. Była to jednak decyzja bardzo trudna. Wynikała ona z dojrzałości intelektualnej – mówi prof. Jan Żaryn.
– Niewątpliwie dla Janusza Zabłockiego 1956 rok stanowił przełom. Choć też był on nadal obarczony pewnym typem progresizmu, który prezentowało środowisko PAX-u. Rozstał się jednak z tym środowiskiem definitywnie, był współtwórcą warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej. To środowisko uznało rację prymasa Polski kard. Stefana Wyszyńskiego i przynajmniej do pewnego czasu chciało z nim być w pewnej współpracy. Dramat środowiska „Znaku” i członków jego koła poselskiego, ale też na przykład redakcji „Więzi”, polegał na tym, że zostali niejako przymuszeni przez Władysława Gomułkę do odpowiedzi na pytanie „z kim wy naprawdę jesteście?”. Odpowiedź brzmiała: z Kościołem i prymasem Stefanem Wyszyńskim – opowiada prof. Jan Żaryn.
Formowanie człowieka
Gdy w 1965 roku Janusz Zabłocki został posłem na Sejm RP, zarejestrowano go jako kontakt operacyjny Służby Bezpieczeństwa. Później nadano mu status tajnego współpracownika. – Zostanie posłem to był ten moment, kiedy SB uznało, że trzeba się zająć Januszem Zabłockim. Przy czym zarówno w okresie, kiedy był tak zwanym kontaktem operacyjnym, jak i gdy został zarejestrowany jako tajny współpracownik, na nikogo nie donosił. Dyrekcja Departamentu Czwartego starała się nie wyciągać szczegółowych informacji od Janusza Zabłockiego, tylko raczej formować tego człowieka na miarę potrzeb partii komunistycznej – zaznacza gość Radiowej Jedynki.
Prof. Jan Żaryn wyjaśnia w rozmowie z Dorotą Truszczak, że Janusz Zabłocki wyszedł z tej relacji obronną ręką. – Najtrudniejszym momentem dla niego był rok 1976, kiedy zdawał sobie sprawę, że albo zostanie, albo nie zostanie posłem. (…) Jak sam pisał w swoich dziennikach, podjął decyzję, że „musi zasygnalizować Służbie Bezpieczeństwa swoją gotowość do kontynuowania misji posła w PRL-u”. To nie jest zobowiązanie do współpracy. To jest polityczny dokument, który SB miało otrzymać, aby czynniki dowodzące mogły zadecydować, że ten człowiek może dalej być posłem – podkreśla gość audycji „Dziedzictwo i pamięć”. – Moim zdaniem Zabłocki nie uzgadniał tej decyzji z prymasem Wyszyńskim. Natomiast mogło mu się wydawać, i słusznie, że prymas Wyszyński chciałby, żeby koło poselskie „Znak” dalej funkcjonowało w PRL-u. I to spowodowało rejestrację jako TW „Paweł”, bo taki kryptonim dostał Janusz Zabłocki – dodaje prof. Jan Żaryn.
tekst: jedynka.polskieradio.pl
Zachęcamy do odsłuchania całości audycji na stronie Polskiego Radia.