„KOMUNISTYCZNE ZBRODNIE SĄDOWE: LOSY DZIECI SKAZANYCH NA KARY ŚMIERCI” – B. Robertson

24 października 2020

Publikujemy tekst pani mgr Robertson z nadzieją, że pomoże on dotrzeć Autorce do dzieci i rodzin polskich bohaterów skazanych przez komunistów na kara śmierci. Wszelkie informacje i wskazówki prosimy o nadsyłanie na adres kontakt@idmn.pl

Artykuł jest fragmentem pracy doktorskiej przygotowywanej przez panią magister B. Robertson pod tytułem:  „Komunistyczne zbrodnie sądowe w świetle listów dzieci i rodzin z prośbami o ułaskawienie osób skazanych na kary śmierci w latach 1945-1956. Losy ofiar i ich rodzin”. Promotorem dysertacji jest prof. Jan Żaryn.

Pani Robertson   pochodzi z rodziny wyjątkowo tragicznie doświadczonej przez komunistycznych zbrodniarzy sądowych: na tajnej rozprawie przy drzwiach zamkniętych Wojskowy Sąd Garnizonowy w Warszawie skazał 27 grudnia 1955 roku jej ojca Antoniego Nadolnego ps. „Energiczny” i jego brata Ignacego Nadolnego ps. „Kukułka” — na kary śmierci, trzeci brat, Stanisław Nadolny ps. „Powolny” został skazany na 12 lat, a ich siostra Maria Nadolna „Łączniczka” otrzymała wyrok 15 lat więzienia za współpracę z wywiadem Polskiego Rządu na Emigracji w Londynie.  Nagła śmierć Bolesław Bieruta uratowała życie braci. Powołany do Moskwy, wrócił w trumnie i wkrótce ogłoszono amnestię. Wyroki zmnieniono na wieloletnie więzienie.

Tragiczne losy i prześladowania doświadczone przez dzieci, żony i matki skazanych uwrażliwiły Autorkę na losy innych dzieci, których komunistyczni zbrodniarze sądowi okresu stalinowskiego pozbawili ojców i rodzin. Powstająca praca będzie hołdem dla ich niewinnego męczeństwa.

***

Piekło przesłuchiwania zakończyło się rozprawą przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Warszawie w dniach od 5 do 14 października 1950 roku.

Niedawno minęła tragiczna 70-ta rocznica dnia hańby komunistycznych zbrodniarzy sądowych: 14 października 1950 roku, po 10-dniowym procesie poprzedzonym niemal trzema latami brutalnego śledztwa, Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie w składzie: przewodniczący płk Aleksander Warecki (ur. Warenhaupt, zm. 1986 jako adwokat), sędzia mjr Zbigniew Furtak (zm. 2003 w stopniu pułkownika), ławnik mjr Zbigniew Tryliński oraz prokurator  ppłk Jerzy Tramer (zm. 1980), na podstawie art. 86 §1 i 2 kkWP i art. 7 Dekretu z dn. 13 czerwca 1946 r. wydał wyrok śmierci na „Siedmiu Wspaniałych” bohaterów walki o wolność i niezawisłość Polski, członków IV Zarządu Głównego Zrzeszenia WiN.

Skazani zostali: 

1. ppłk. CIEPLIŃSKI Łukasz s. Stanisława ur. 26.11.1913

2. mjr. LAZAROWICZ Adam s. Franciszka ur.14.10.1902

3. por. CHMIEL Karol s. Antoniego ur.17.04.1911

4. por. BŁAŻEJ Franciszek s. Łukasza ur.27.10.1907

5. mjr. KAWALEC Mieczysław s. Stanisława ur.5.07.1916

6. kpt. RZEPKA Józef s. Jana ur.22.12.1913

7. kpt. BATORY Józef s. Jana ur.20.02.1914

Wszyscy wymienieni zostali zamordowani w więzieniu na Mokotowie wieczorem 1 marca 1951 roku, a ich zbezczeszczone ciała porzucono w nieznanych miejscach. Rodzin nie powiadomiono ani o ich śmierci, ani o miejscach „pochówku”. Szczątki nie zostały odnalezione do dziś. 

A co się stało z rodzinami pomordowanych? Jakie były ich losy? 

W Archiwum Akt Nowych zachowała się pewna ilość listów z prośbami o ułaskawienie napisanych do Bolesława Bieruta przez rodziny skazanych na kary śmierci w okresie stalinowskim PRL-u. 

Prośba dziecka o życie ojca skazanego na karę śmierci — synowie por. Karola Chmiela[1]

Wśród dokumentów zachowanych w AAN znajduje się list, napisany przez trzynastoletniego Jerzego Chmiela, syna por. Karola Chmiela, do Prezydenta Bieruta, Napisany nazajutrz po wyroku zawiera przejmującą prośbę o ułaskawienie Tatusia,  krzyk o jego ocalenie, przekaz wiary dziecka, które w czasie wojny już straciło matkę, że on i jego młodszy brat Zbyszek mają prawo mieć Tatusia!  Dzieci przeżyły wojenny koszmar bez matki i walczącego o Polskę ojca. Matka, Irena z domu Suchodolska, córka znanego krakowskiego malarza, zmarła w pierwszych miesiącach okupacji, pozbawiona pomocy, w męczarniach po porodzie. Chłopcami zaopiekowała się ich babcia, matka Ireny Chmiel, Zofia z domu Chodorska. Zajmowała się nimi także po aresztowaniu zięcia w dniu 12 grudnia 1947 roku, przez długie trzy lata, kiedy ich ojciec był brutalnie torturowany w katowni przy Rakowieckiej. 

Paradoksalnie, tajnej rozprawie siedmiu Rycerzy Rzeczypospolitej towarzyszyła głośna propagandowa kampania medialna. W celu ich zniesławiania komunistyczni oszczercy transmitowali fragmenty sprawozdań z procesu przez radio i uliczne głośniki.  Ogólnopolski dziennik „Trybuna Ludu”, który był głosem i praktycznie biurem prasowym PZPR, określał oskarżonych mianem „zwykłej szajki szpiegów i morderców” działających na zlecenie „imperialistów i podżegaczy wojennych”. Kiedy przyszła wiadomość o procesie, babcia zabrała wnuki i pojechała do Warszawy, lecz nie wpuszczono ich na salę rozpraw. Przekupiła strażnika, który podczas odczytywania wyroku na chwilę uchylił lekko drzwi, żeby chłopcy mogli zobaczyć swojego tatę po raz ostatni. Do dziś, po siedemdziesięciu latach, pamiętają szarość jego smutnej twarzy… nadal na to wspomnienie uginają się pod nimi kolana.

Już następnego dnia 13-letni Jerzy Chmiel napisał do Bolesława Bieruta prośbę o ułaskawienie ojca:

Obywatelu Prezydencie Rzeczypospolitej Polskiej!

Ojciec nasz Karol Chmiel został skazany przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie, wyrokiem z dnia 14.X.1950 r., na karę śmierci. My synowie jego zwracamy się do Ciebie Obywatelu Prezydencie, abyś darował życie naszemu Tatusiowi. Wiemy dobrze jak bardzo kochasz młodzież i jakim jesteś ojcem dla nas wszystkich. Zwracamy się do ciebie jak do naszego jedynego opiekuna. Gdybyśmy stracili ojca, zostalibyśmy zupełnie sami na świecie.  Mamusia umarła nam gdy ja miałem cztery lata a mój brat sześć tygodni. Gdy tatuś został aresztowany właściwie ja sam opiekuje się bratem. Mam teraz trzynaście lat. Jestem w ósmej klasie. Starałem się przynieść jak największy pożytek ze swojej nauki, dlatego też przykładałem się z całych sił do pracy. Świadectwo przejścia z klasy siódmej do ósmej miałem bardzo dobre. W poprzedniej klasie byłem pierwszym uczniem, A teraz też z całych sił chcę utrzymać to miejsce. Brat mój jest w czwartej klasie. Załączam jego świadectwo, bo z niego widać jak dobrze się uczy. Ponieważ jeszcze nie skończyłem 14 lat nie mogę należeć do ZNP ale po dojściu do tego wieku będę  się starał aktywnie pracować w tej organizacji.

Wiem że to wszystko mało znaczy wobec win tatusia, ale błagam Obywatela Prezydenta, aby wysłuchał mojej prośby, a ja z całych sił obiecuję że wszystko zrobię, aby się odwdzięczyć Polsce Ludowej. Błagamy Ciebie Opiekunie wszystkich dzieci, abyśmy nie stracili tatusia i nie zostali sierotami. 

Jerzy Chmiel 

W Krakowie 15 października 1950 r..

Bolesław Bierut „nie skorzystał z prawa łaski”

Odpowiedź przesłana ponad 4 miesiące później, zmieściła się na małej kartce papieru. W imieniu Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej komunistyczni zbrodniarze sądowi występując pod szyldem „Najwyższy Sąd Wojskowy” poinformowali o podtrzymaniu wyroku śmierci wobec wszystkich skazanych:

Najwyższy Sąd Wojskowy zawiadomił dnia 24 lutego 1951, że Obywatel Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej decyzją z dnia 20 lutego 1951 r., nie skorzystał z prawa łaski w stosunku do Cieplińskiego Łukasza, s. Stanisława, Lazarowicza Adama s. Franciszka, Chmiela Karola s. Antoniego, Błażeja Franciszka s. Łukasza, Kawalca Mieczysława s. Stanisława, Rzepki Józefa s. Jana, i Batorego Józefa s. Jana; skazanych wyrokiem Wojskowego Sądu Rejonowego w Warszawie z dnia 14 października 1950 r., w sprawie Nr. Sg. 1099/50 na kary śmierci  z utratą praw na zawsze i przepadkiem mienia. 

Warszawa, dnia 28.II.1951. 

Podpisał pułkownik Aleksander Warecki (Warenhaupt)

Odmowa łaski została podpisana z datą 28 lutego 1951 roku. Egzekucje „Siedmiu Wspaniałych” barbarzyńcy wykonali już następnego dnia.

Skrytobójcze egzekucje

Por. Karol Chmiel został stracony 1 marca 1951 roku o godzinie 20.15 w podziemiach więzienia na Mokotowie. Protokoły wykonania wszystkich wyroków śmierci zostały potwierdzone przez pięciu świadków – uczestników zbrodni: naczelnika więzienia mokotowskiego mjr. Alojzego Grabickiego, prokuratora mjr. Arnolda Raka (który później przekwalifikował się na „adwokata”, i był wielokrotnie wyznaczany jako „obrońca z urzędu”, gdy bezpieka potrzebowała dyspozycyjnych funkcjonariuszy), notorycznego lekarza i „grabarza” sądowego kpt. Kazimierza Jezierskiego, który potwierdzał zgony, oraz kata st. sierż. Aleksandra Dreja. 

Ciała ukryto w bezimiennym dole. Nie było ani godnego pochówku, ani grobu. Jego por. Chmiela, jak wiele innych bliskich ofiar komunistycznych bestii, nie miały miejsca, gdzie mogliby uhonorować pamięć rodzica, postawić światełko, położyć kwiatek, zapłakać nad sierocym losem, pomodlić się za jego duszę. Bezbożnicy bezcześcili człowieka za życia i po śmierci. 

Losy sierot 

Chłopcy stali się sierotami. Wychowywani byli przez rodzinę, najpierw babcię, która wkrótce umarła ze zgryzoty, a po jej śmierci przez innych krewnych. Opiekunów nie było stać na utrzymanie obu chłopców, więc nie mogli być razem. Nie tylko więc stracili rodziców, ale także i siebie nawzajem. Młodszy syn Karola Chmiela do dzisiaj wspomina, jak w skrajnej rozpaczy nie mogąc odnaleźć sensu życia postanowił popełnić samobójstwo. Kilka miesięcy po stracie ojca poszedł w nocy pod Wawel, aby zakończyć życie w nurtach Wisły. Żegnając się ze światem podniósł głowę na ugwieżdżone niebo. I wówczas wydało mu się, że słyszy głos: „Synku, Twoje życie ma wartość, masz talent, żyj!”. Wrócił potem do życia. Poszedł na studia… . Ciąg dalszy tej opowieści nastąpi. 

Wbrew biedzie, traumie i przeżyciu ostatecznej tragedii, obaj synowie zdobyli wyższe wykształcenie dzięki własnej pracy, wrodzonym zdolnościom i nieustającej pomocy rodziny, a następnie podjęli prace w wyuczonych zawodach. Jako dzieci „szpiega”, „zdrajcy” i „wroga ludu”, byli odsuwani od stanowisk, awansów i możliwości podwyższania kwalifikacji. Ich życie w komunistycznej Polsce było tak trudne, że zdecydowali się wyjechać za granicę. Dzisiaj jeden z nich mieszka w Kanadzie, a drugi w Australii. Tam, na obczyźnie, znaleźli dla siebie życie bez prześladowań. 

Dzieci majora Kawalca

W Archiwum Akt Nowych zachował się również list do Bieruta z prośbą o łaskę dla skazanego na karę śmierci majora Kawalca. Cztery dni po wydaniu wyroku, w imieniu swoim i braciszka Andrzeja, u łaskę prosił jego starszy syn Aleksander: 

„Najjaśniejszy panie Marszałku! 

Proszę cię z całego serduszka razem z moim maleńkim braciszkiem Andrzejem, daruj życie mojemu najdroższemu Tatusiowi. Nie mamy nikogo kto by nami opiekował się oprócz Mamusi, a jeżeli Tatusia nie stanie to i Mamusia nie będzie miała siły do pracy. Kochamy całym sercem naszego Tatusia — wysłuchaj naszej prośby Dobry Panie Marszałku! Tak bardzo cię prosimy. Będziemy codzień prosić Boga gorąco o wszystko dobre dla Ciebie! 

Aleksander i Andrzej Kawalec

Warszawa  dnia 18.X.1950″

Ciało Mieczysława Kawalca także nie zostało wydane bliskim i szczątki do dziś nie są znalezione. Rodzina majora była poddana szykanom. Wdowie utrudniano znalezienie pracy i utrzymanie dzieci. Brat Henryk, został skazany na długoletnie więzienie, które zrujnowało mu zdrowie. Losy jego synów, Aleksandra i Andrzeja nie są mi dotąd znane.

2020 © Bo Robertson 


[1] Bardzo dziękuję Panu Romualdowi Rzeszutkowi ze Stowarzyszenia Klub Historyczny „Prawda i Pamięć” (www.prawdaipamiec.pl), organizatorowi budowy Pomnika Żołnierzy Wyklętych w Mielcu, za umożliwienie kontaktu z synami por. Karola Chmiela.

.

Autor: Redakcja IDMN