„Kościół, naród i feminizm” – Damian Małecki. Sokolim okiem.

31 grudnia 2020

Roman Dmowski pisał, że katolicyzm jest istotą polskości. Słowa te wypowiadał w czasie, kiedy po doświadczeniach okresu zaborów naród polski wychodził z przekonaniem, że polski kler katolicki stanowił bardzo poważne wsparcie dla Polaków. Wiele się jednak od tego czasu zmieniło. Zmieniły się sposoby komunikowania, a na skutek tego zmienił się także nasz naród.

W polskim episkopacie coraz więcej miejsca i energii poświęca się próbie zachowania jedności w obliczu coraz większych podziałów w łonie Kościoła i nasilającej się walki ideologicznej. O ile taka postawa w PRL miała swoje uzasadnienie, o tyle dzisiaj jedyne co daje, to przyzwolenie na zdobywanie kolejnych szańców przez wrogów Kościoła. Z drugiej jednak strony hierarchowie Kościoła nie zawahali się podjąć szybkiej i zdecydowanej decyzji o odesłaniu ks. Daniela Wachowiaka do Puszczy Noteckiej po tym, jak ten odprawił Mszę św. w intencji Jacka Jaśkowiaka, na której zresztą Prezydent Poznania się pojawił. Co takiego skłoniło biskupów do podjęcia tak zdecydowanych działań nie wiem, ale wiem, że przykład ten zapewne najmocniej zadziałał na innych kapłanów.

W tym kontekście nie sposób nie wspomnieć też o odmowie Mszy św. uczestnikom Marszu Niepodległości. Wydaje się, że sama Msza św. to najlepszy moment na to, aby w trakcie kazania napomnieć wiernych, jeśli ich zachowanie jest niewłaściwe. Uczestnikom Marszu Niepodległości takiej szansy nie dano. Bez wątpienia dla odmowy eucharystii wiernym nie sposób znaleźć uzasadnienie.

Ataki na pamięć Jana Pawła II również nie spotkały się ze stanowczym i zdecydowanym odporem. Wielu szeregowych księży postanowiło zachować milczenie i biernie przyglądać się wydarzeniom nawet wtedy, kiedy uczestnicy tzw. Strajku Kobiet dopuszczali się dewastacji naszych świątyń. Z drugiej jednak strony polscy biskupi nie mieli żadnych trudności z negatywnym zaopiniowaniem inicjatywy „Różaniec do granic czasu”, która jest niczym innym jak wspólną modlitwą. Takiej samej trudności duchowieństwo nie miało przed dopuszczeniem do publicznego kolędowania w kościołach niedawnych uczestniczek oraz osób popierających Strajk Kobiet, m.in. aktorka Barbara Kurdej-Szatan i piosenkarz Michał Szpak.

Postawa taka stoi w sprzeczności z naszym historycznym doświadczeniem. W okresie zaborów przedstawiciele kleru wyrośli na czołowych obrońców Polaków i polskości. Wystarczy przypomnieć postaci ks. Piotra Wawrzyniaka z Wielkopolski, który był jednym z liderów Związku Spółek Zarobkowych i Gospodarczych (swego rodzaju pierwszego polskiego banku dla Polaków) oraz ks. Stanisława Stojałowskiego, społecznika i wydawcy wielu gazet oraz pism. Przedstawiciele kleru aktywni byli na wielu polach, równie chętnie angażując się w akcję oświatową i społeczną. Widzimy ich w szeregach wojsk powstańczych, stowarzyszeń społecznych, sportowych i katolickich, które sami często inicjowali i współtworzyli. Inni jak ks. Ignacy Skorupka nie zawahali się stanąć w jednym szeregu z żołnierzami Wojska Polskiego dającymi odpór bolszewikom. Przykładów takich w historii znajdziemy niezliczoną ilość, o wielu z nich możemy dzisiaj przeczytać na stronach Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej. Z ich życiorysów wyczytamy, że księża byli z ludźmi i między ludźmi.

Obserwując od lat szeregowych przedstawicieli kleru można wysnuć przykrą konstatację, że trudno spotkać dzisiaj księży, których aktywność społeczna interesuje. O ile w czasie zaborów, następnie w II RP, a nawet na początku lat 90-tych XX w. księża chętnie tworzyli stowarzyszenia, m.in. takie jak „Sokół”, ale też wiele innych, to dzisiaj praktycznie w ich szeregach już ich nie spotykamy. Jeżeli Kościół w przeszłości był największym sojusznikiem naszego narodu, to w ostatnich latach przestaje nim być na własne życzenie. Kościół wyraźnie abdykował z wielu naturalnych dla niego wcześniej obszarów aktywności. Jest to powodem jego zmniejszającej się roli jako nośnika i obrońcy naszej kultury.

Niedawne Strajki Kobiet udowodniły jeszcze jedno. Mianowicie to, że również młode kobiety, w swojej większości przestały być nośnikiem polskiego kodu kulturowego. Pamiętam jeszcze z czasów studiów liczne relacje i pamiętniki, w których pojawiały się matki, których patriotyczne wychowanie miało decydujący wpływ na późniejsze postawy i zaangażowanie dzieci. Ojców, którzy byli zajęci lub oddani sprawom publicznym lub tak jak w przypadku wielu po 1863 r. odbywali karę za udział w powstaniu na Sybirze, matki potrafiły skutecznie zastąpić. Przekazywały uniwersalne zasady, którymi kierować powinien się każdy Polak oraz powinności wobec Boga i narodu. Owocem takiego wychowania jest m.in. Józef Piłsudski, który do końca życia zachował szczególny stosunek do matki. Z tego samego powodu kazał umieścić własne serce w grobie matki na wileńskiej Rossie.

Tym, co łączyło wtedy kobiety, był ich głęboki patriotyzm i religijność. Ta religijność była jeszcze udziałem pokolenia mojej babki. Pamiętam wspólne modlitwy sprzed ćwierć wieku. Wiara charakterystyczna dla pokolenia naszych dziadków była już w dużo mniejszym stopniu obecna w pokoleniu naszych rodziców. Dzisiejszy stan religijności młodych kobiet mogliśmy zaobserwować w trakcie niedawnych manifestacji. Nie ma wątpliwości, co potwierdzają także badania, że na przestrzeni ostatniego dziesięciolecia religijność Polaków zmieniła się. W kościołach nie zobaczymy już wielu osób do 35. roku życia. Nabożeństwo majowe, dawniej powszechne na ulicach polskich wsi i miasteczek, występują już tylko sporadycznie, zupełnie jak wiele innych wspólnych modlitw. Możemy się spodziewać, że pandemia i ostatnie decyzje hierarchów tylko pogłębią ten proces.

Postawa młodych kobiet, jaką mogliśmy zaobserwować w trakcie niedawnych protestów wskazuje, że nie będą one traktować mężczyzn jak swoich partnerów, ponieważ hasła tam prezentowane pomijały jakiekolwiek prawa mężczyzn do współdecydowania o przyszłości własnych dzieci. Młode kobiety, które jeszcze do niedawna były uznawane za nośnik naszej kultury, obecnie nie pozostawiają złudzeń, że wartości takie jak Bóg, Honor, Ojczyzna lub po prostu patriotyzm są im zupełnie obce. Głównym postulatem tych środowisk stała się aborcja na życzenie, która poza względami religijnymi i etycznymi jest próbą odebrania mężczyźnie prawa do współdecydowania o życiu ich wspólnych dzieci. Innym poważnym zagrożeniem jest zwiększająca się alienacja rodzicielska, czyli odbieranie prawa mężczyznom do współdecydowania o wychowaniu dziecka. Problem ten dotyka coraz większą grupę mężczyzn, przez co wychowanie pozostaje w ręku tych właśnie młodych kobiet. Skutki takiego wychowania za 10-15 lat już dzisiaj możemy sobie wyobrazić. Zrealizowanie bądź nie tych postulatów będzie miało decydujące znaczenie dla przyszłości naszego narodu i państwa. Aborcja wraz z odebraniem prawa do wychowania, to największe wyzwania, jakie stać będą przed nami w najbliższej dekadzie. Możemy się tylko zastanawiać, czy dzięki decyzji Trybunału Konstytucyjnego jesteśmy dzisiaj bliżej czy dalej aborcji na życzenie.

Wreszcie należy zadać sobie pytanie, kto lub co w obecnej sytuacji będzie decydowało o przyszłości naszego narodu? Odpowiedź na to pytanie, jak zresztą wiele innych, odnajdujemy w naszej bogatej historii. W tym wypadku w przyczynach, które legły u podstaw sukcesu Romana Dmowskiego, Józefa Piłsudskiego i Ignacego Jana Paderewskiego. Jest to jeden z tych elementów ich życiorysu, który jest nieczęsto przez historyków podnoszony i doceniany. Mianowicie wszyscy oni pochodzili ze zubożałych rodzin, a do celu doszli wyłącznie własną, ciężką i konsekwentną pracą.

Obserwując współczesną Polskę mam to wewnętrzne przekonanie, że ambitnych i pracowitych młodych mężczyzn nam nie brakuje. Nie mam też wątpliwości, że to oni dzisiaj są nośnikiem naszej kultury, ponieważ to właśnie ich widzimy w trakcie licznych patriotycznych manifestacji i uroczystości. Przyszłość Polski i naszego narodu leży dzisiaj w ich rękach, a każdy ich sukces będzie naszym sukcesem. Natomiast naszym zadaniem jest otoczyć ich opieką i wspierać we wszelkich podejmowanych przez nich przedsięwzięciach. W ich rękach Polska na pewno nie zginie.


Damian Małecki
Prezes Związku Towarzystw Gimnastycznych „Sokół” w Polsce

Autor: Redakcja IDMN