Liga Narodowa, Górny Śląsk, walka o język i kulturę polską

4 stycznia 2021

Historia walki Górnoślązaków o język polski ma długą i ciekawą historię. Już w połowie XIX stulecia na masową skalę domagano się używania języka polskiego w życiu publicznym. Ogniskiem postulatów był Bytom, gdzie działał ksiądz Szafranek, Józef Lompa i Emanuel Smołka, Aleksander Mierowski, a także przybyły z Krakowa Józef Łepkowski.

Kandydaci ugrupowań niemieckich zwracali się z prośbą do chłopów
z odezwami w języku polskim. Dlatego w Bytomiu 13 czerwca 1848 r. zorganizowano wiec ludności polskiej. Blisko 200 gmin podpisało petycję
w sprawie języka polskiego, którą ksiądz Szafranek złożył w sejmie berlińskim 24 lipca 1848 r. wraz z wnioskiem o wprowadzenie języka polskiego do urzędów, sądów oraz szkół elementarnych i średnich. Domagano się utworzenia szkół polskich na terenach zamieszkanych przez ludność mówiącą po polsku.
W początkach 1848 r. powstał „Dziennik Górnośląski” redagowany przez Lompę i Łepkowskiego. Józef Lompa zorganizował również Towarzystwo Pracujących dla Oświaty Ludu Górnośląskiego, powstawały biblioteki, czytelnie. W październiku, w Bytomiu założono Klub Narodowy, który miał być zalążkiem organizacji politycznej domagającej się praw dla ludności polskiej analogicznych jakie posiadała ludność niemiecka.

Metody tej pierwszej działalności Górnoślązaków cechowała masowość ruchu, dobra organizacja społeczeństwa i wykorzystanie sytuacji politycznej (Wiosna Ludów) dla realizacji interesów własnych. Metody te okazały się skuteczne, gdyż po załamaniu się Wiosny Ludów w Niemczech
i cofnięciu niektórych zdobyczy kulturowych pozostała nauka języka polskiego w szkołach ludowych i w seminariach nauczycielskich.

Drugim impulsem odrodzenia narodowego na Górnym Śląsku były lata sześćdziesiąte, kiedy to nauczyciel szkoły ludowej K. Miarka (1825 – 1882) rozpoczął działalność prasową na Śląsku. Krytykował pruski system szkolny, germanizację ludności polskiej i teorię wyższości kultury niemieckiej.
Jego działalność koncentrowała się na obaleniu mitów propagandy niemieckiej, np. „mit o misji cywilizacyjnej na wschodzie”. Środkiem do działalności
J. Miarki stał się „Katolik” – czasopismo przejęte od Józefa Chociszewskiego. Zamieszczone w „Katoliku” opowiadania i artykuły publicystyczne uświadamiały obowiązek pielęgnowania języka ojczystego.

Sprawa języka polskiego stała się problemem politycznym w czasie „Kulturkampfu”, kiedy Centrum, walcząc z Bismarckiem, broniło praw ludności polskiej do nauki języka polskiego. Represje władz spadały na księży parafialnych i biskupa wrocławskiego.

Największy wkład w umacnianie świadomości narodowej wniosła prasa. „Katolik”, „Nowiny Raciborskie”, „Gazeta Opolska”, „Gazeta Górnośląska” kształtowały postawy polityczne znacznej części ludności.
W latach 1890 – 1914 wydawano na Górnym Śląsku 45 czasopism polskich. Łączny nakład gazet polskich w 1914 r. wynosił 107 tysięcy egzemplarzy. Sam „Katolik”, największe pismo polskie na Górnym Śląsku posiadało w 1893 r.
17 tysięcy prenumeratorów[1]. Polski rynek prasowy stanowił więc olbrzymią siłę oddziaływania na ludność rejencji opolskiej. Redaktorzy byli świadomi swoich możliwości. Program polskich gazet od przełomu lat 80-tych i 90-tych XIX stulecia stawiał sobie za cel aktywne propagowanie i umacnianie polskiej świadomości narodowej poprzez podkreślenie polskiego charakteru ludności polskiej, jej historycznych, kulturalnych, szczepowych i językowych związków z resztą narodu polskiego, krzewieniu literatury i kultury polskiej[2].

Elementem walki o język było propagowanie wśród ludności akceptacji języka polskiego jako instrumentu w życiu kulturalnym, społecznym
i politycznym. Udowadniano, że posługiwali się nim wybitni Polacy, informowano o walce o język w Poznańskiem. Prasa przekonywała, że język polski na Śląsku należy do najstarszych, najczystszych i najpiękniejszych[3]. Regularnie gazety polskie domagały się zwiększenia uprawnień języka polskiego w życiu publicznym, wprowadzenia go do szkół jako przedmiotu nauczania. W celu obrony języka polskiego stosowano często motywy religijne, jak, np. sakralizacja języka. Skoro język pochodzi od Boga, to ten kto w niego wierzy nie może niszczyć języka i zwalczać go, bo występuje wtedy przeciwko Bogu. Starano się więc wykorzystać katolickość, pobożność, tradycjonalizm dla walki o utrzymanie zwalczanego języka polskiego.

Nie ograniczano się tylko do walki i obrony, ale proponowano konkretne rozwiązania, czyli formy popularyzacji i nauki języka polskiego:

  • stosowano apele do rodziców
  • zobowiązywano ich moralnie do kupowania elementarzy polskich
  • stosowano cały arsenał środków dydaktycznych i perswazyjnych
  • organizowano konkursy, nagrody dla dzieci, najczęściej książkowe[4].

Dla „Nowin raciborskich” język ojczysty to skarb, o który trzeba nieustannie się troszczyć. Gazeta często demaskuje, wskazując ludzi, którzy dla pieniędzy zdradzają, pozbywają się cenniejszego skarbu – języka polskiego i mowy[5].

Skuteczną strategią  prasy polskiej jest połączenie walki o język polski ze sprawą religii katolickiej. To sprzężenie elementów języka i religijności miało przede wszystkim integrować Górnoślązaków z Polakami z innych zaborów. Wskazywało na wspólne obyczaje, kulturę, język ludności słowiańskiej na ziemiach polskich i pod zaborami. To było jasne przesłanie. Polacy to katolicy, Ślązacy również. Skoro mówią tym samym językiem to są jednym narodem, powinni trzymać się razem.

Dla XIX – wiecznych krzewicieli świadomości narodowej kryterium narodowości był język, jakim posługiwała się ludność. Ale samo kryterium języka nie wystarczało. Musiał istnieć jeszcze inny, silny zwornik kulturowy. Tym zwornikiem stała się religia katolicka. Był to ogromny atut dla inteligencji polskiej na Górnym Śląsku, gdyż niemiecka przeważnie była protestancka.
To również dawało mocny obraz podziałów społecznych na Górnym Śląsku. Skoro Niemcy chodzą do innych kościołów, a Ślązacy do swoich, a mówią językiem innym od polskiego, to w cesarstwie niemieckim na Górnym Śląsku nie mieszkają wyłącznie Niemcy. Taki obraz był kamieniem milowym na drodze do uświadomienia narodowego. Dlatego temat obrony języka polskiego wprzęgnięty w kwestie religijne miał stać się moralnym obowiązkiem dla każdego Ślązaka na Górnym Śląsku. Dla prasy polskiej był to najważniejszy punkt odniesienia w działalności publicystycznej.

Sposobem walki o język polski, o jego używanie w sferze publicznej było przedstawianie przypadków nieporozumień w urzędach, w sądach z powodu nie respektowania języka ojczystego ludności. I tak przedstawiono przypadek pewnej dziewczynki, która będąc przesłuchiwana w sądzie nic nie rozumiała
i nie potrafiła pomóc sądowi, bo zadawano jej pytania po niemiecku. Dziewczynka zaś tego języka nie znała[6].

„Nowiny Raciborskie” demaskują w tym przypadku zły system sądowy

i niesprawność sądownictwa. Bo przez nieużywanie języka polskiego w sądzie
i administracji paraliżuje się funkcjonowanie tak ważnego dla człowieka resortu sprawiedliwości. Ten sąd w oczach czytelników może okazać się „sądem niesprawiedliwości”. Mamy więc kolejny argument za wprowadzeniem języka polskiego szkół, urzędów, sądów.

Celowi temu służy również sprawozdanie z obrad sejmu pruskiego nad wnioskiem o zniesienie zakazu używania języka polskiego. Gazeta wyjaśnia, że brak języka polskiego w nauczaniu dzieci, np. religii może doprowadzić
do „obojętności religijnej” i nieświadomości prawd wiary[7].   

W prasie upowszechniany jest obraz dobrego katolika, którym może być ten, kto uczy się katechizmu w swoim ojczystym języku. Brak tej umiejętności może spowodować „kalectwo moralne”. Po prostu taki człowiek może być gorszym katolikiem. Pismo przekonuje czytelników do używania języka polskiego za pomocą sentymentalnych wizji krainy ojczystej, tej małej ojczyzny. Apeluje, aby ojcowie uczyli czytać po polsku swoich synów, by tradycja, kultura była przekazywana z pokolenia na pokolenie[8]. Była to praca, skuteczna zresztą jak pokazały powstania śląskie i plebiscyt 1921, zmierzająca do uświadomienia wspólnoty tradycji, obyczajowości  Ślązaków z Polakami z innych zaborów . Realizowano założenia Ligi Narodowej czyli walkę o kulturę, język, tradycje, obyczaje i rozwój cywilizacyjny społeczności zamieszkałej na Górnym Śląsku.

Stałym trendem prasy polskiej jest troska o dobre wychowanie dzieci. Stale podkreśla się motyw nauki języka polskiego. Sugeruje się, że za złe wychowanie młodzieży odpowiada wychowanie religijne, spowodowane brakiem książek polskich[9]. Jest to apel o czytelnictwo. W mniej subtelnym stylu straszy się Sądem Bożym tych, którzy nie uczą dzieci po polsku się modlić. Strasząc jednocześnie zachęca się, aby napominać tych, którzy tego nie czynią
i uczyć ich. Nagroda za takie postępowanie czeka w niebie[10]. Wskazuje się, aby żyć zgodnie z przekazem religijnym.

Apele kierowane do ludności były uwiarygodniane przez czołowe osobistości życia społecznego na Śląsku. Aleksander Skowroński, ksiądz, gorący zwolennik prasy polskiej i polskiego życia kulturalnego a przeciwnik germanizatorskiej polityki na Śląsku apelował:

„Bądźcie przekonani, że zasady religii w obcym, niezrozumiałym języku wygłaszane są jak delikatne roślinki, w suchym, niepłodnym piasku zasadzone, jak te nie mogą się rozwinąć, ale muszą zwiędnąć, tak i zasady religijne nie zakorzenią się w sercu dziecięcym. Mowa ojczysta jest dla nauki religii rosą niebieską, ona ją zwilża i orzeźwia… Dlatego rodzice zaklinam Was na miłość boga, uczcie dzieci czytać i pisać po polsku.”[11]

Apele, wezwania, demonstracje nie zawsze przynoszą oczekiwany skutek. Kiedy jednak osobą głoszącą poglądy jest ksiądz, społecznik, działacz ludowy, znany lokalnej społeczności, czyli autorytet. Wówczas treść apelu zmienia swoje znaczenie. Apel staje się  wezwaniem, narodowym nakazem, osobista koniecznością. Tak więc siła jego oddziaływania na masy staje się zwielokrotniona i odbiór społeczeństwa jest głębszy, bardziej masowy. Czasami echa takich apeli stają się wręcz legendą, punktem odniesienia dla wielu przywódców czy zwykłych ludzi, początkiem niezwykłych wydarzeń, czy procesów historycznych. Historia zna takich wiele przypadków. 

             Podobnie, kwestie języka polskiego traktowała „ Gazeta Opolska ” z jej redaktorem Bronisławem Koraszewskim, który w latach 1905 -1908 był członkiem Ligi Narodowej. Eksponowano, przede wszystkim na Opolszczyźnie, sprawę obrony języka polskiego i polskości na Śląsku, kolonizacji niemieckiej, germanizacji nazw polskich miejscowości przez osadników, nieuctwa i analfabetyzmu, zacofania oraz nadawania dzieciom
i używania niemieckich imion. Była to zakrojona na szeroką skalę walka
o powstrzymanie ekspansji kultury niemieckiej na Śląsku.

  Propagowano czytelnictwo prasy polskiej, prenumeratę „Gazety Opolskiej„ starając się wpoić nawyk czytelnictwa. Prasa solidaryzowała
i przypominała postawy redaktorów pism polskich odsiadujących
w więzieniach, płacących grzywnę za swe śmiałe wystąpienia przeciwko polityce germanizacji na Górnym Śląsku[12].

Kreowano  pożądane postawy społeczne poprzez przedstawianie bohaterów walczących o „słuszna i świętą sprawę”, nieugiętych i prześladowanych. Bohaterowie stają się wzorami do naśladowania dającymi jasne wskazówki  jak żyć i postępować, co jest dobre a co złe. Jest to początek powstawania świadomości społecznej, masowych reakcji na każde posuniecie władz niemieckich. Powstaje moralny kodeks reakcji na germanizacje.

„Katolik” koncentrował się na walce o język polski. Był pismem umiarkowanym, które długofalowo i planowo realizowało swoje cele polityczne. Posługiwał się cytatami, hasłami, sloganami np. „szanuj język ojców to prawo boga a człowieka obowiązek”[13], wprowadzając kulturowy kodeks postępowania patriotycznego, w którym troska o język ojczysty jest podstawowym obowiązkiem. W innym numerze zamieszczony jest list pewnego proboszcza do niemieckiej gazety „Schlesische Volkszaitung”, gdzie piszący proboszcz proponuje aby w parafiach mówiących po polsku, każdy ksiądz powinien uczyć religii w języku polskim. W tym samym artykule podane są przykłady obrony katolików w Badenii, Włoszech, Holandii.

Dużo miejsca poświęca się na łamach ogłoszeniom polskich organizacji i towarzystw. Ogłaszają się min. Towarzystwo Polsko – Górnośląskie
w Raciborzu, Związek Chrześcijańskich Robotników w Królewskiej Hucie liczący aż 185 członków płacących składki[14]. Pojawiaja się liczne informacje kulturalne np. o planowanym przeniesieniu zwłok Adama Mickiewicza do Krakowa[15]. Wśród reklam pojawiających się na łamach pisma wyróżnić można zachęty do kupowania drzeworytów przedstawiających Wojsko Polskie 1831 r. Zaprezentowany został również chwyt reklamowy czyli oferta cenowa „ cena nad podziw niska” i moralno – obyczajowa „ w każdej chacie znajdować się powinna”.

W walce o język na Górnym Śląsku brał udział również „Górnoślązak”, który był najbardziej radykalnym narodowo czasopismem na Górnym Ślasku. Redaktor, Wojciech Korfanty, stosował przeróżne środki w celu skompromitowania polityki germanizacyjnej Niemiec. Prezentowano kpinę, ośmieszanie oraz przykłady nonsensownej i absurdalnej polityki niemieckiej. Chwyt ten stosowano często w relacjach z wydarzeń. Jest to widoczne na przykładzie relacji z Wójtowej Wsi pod Gliwicami, gdzie w kościele wszystkie obrazy maja napisy niemieckie. W tym samym kościele jest skarbonka, do której składa się ofiary. Widnieje napis w języku polskim. Podsumowując relację autor komentuje „Gdy potrzebują pieniędzy Polaków zawsze znajdą”[16]. W celu skompromitowania polityki pruskiej oraz uświadomienia prawdziwej czyli złej polityki względem mniejszości narodowych wskazuje się przykłady drastycznych środków administracyjnych jako kar za manifestowanie polskości. Warto przytoczyć przykład „Przytułku św. Józefa” dla dzieci w Poznaniu, które zostało zamknięte dlatego bo dzieci rozmawiały i modliły się po polsku[17]. Wskazuje się na dzieci jako ofiary germanizacji, polityki uderzającej
w niewinnych, nie mających nic wspólnego z polityką dzieci. Zamyka się ich przytułki, sierocińce, będące przedmiotem troski w Europie. Daje się przykład bezdusznej, nieludzkiej i szowinistycznej polityki pruskiej stosunku
do Polaków. Dla czytelników stanowić ma to przejaw barbaryzacji kultury niemieckiej i metod państwa pruskiego. Podobnie opisuje się procesję Bożego Ciała w Wielkopolsce, gdzie pewien oficer pruski, widząc urzędnika polskiego „ na widok Polaka krew krzyżaka zagrała w żyłach lejtnanta”[18]. Oficer wyzywał Polaków od bandytów i świń. Do brutalnej germanizatorskiej polityki można dołączyć brak kultury osobistej wśród żołnierzy jak i  brak szacunku dla katolickiej tradycji polskiej[19].

Sposób wyboru wydarzeń w Wielkopolsce oraz zaprezentowanie na łamach pisma miał nie tylko walor poznawczy, czyli zdobycie wiedzy
o zdarzeniach w kraju. Miał również głęboki walor uświadamiający Ślązaków, że nie są jedynymi gnębionymi w państwie pruskim. Podobnie traktuje się ich braci Wielkopolan. Nie są osamotnieni w swej niedoli. To rozumowanie oparte na idei solidarności Ślązaków i Wielkopolan spełniało więc ważna funkcję integracji narodowej Polaków ze wszystkich zaborów. Była to idea wszechpolska głoszona przez Ligę Narodową. Skuteczną  metodą prezentowania spraw polskich na Górnym Śląsku była  dydaktyka jako środek budzenia narodowego ludności, która w zdecydowanej większości należała do warstwy robotników i warstwy chłopów. Specyfiką położenia ludności polskiej na Górnym Śląsku był brak rodzimej inteligencji, co wymagało  innych metod

i środków przekazu informacji. Praca narodowa na Górnym Śląsku była dużym wyzwaniem ale stwarzała ogromne szanse sukcesu ze względu na potencjał demograficzny i gospodarczy regionu, porównywalny do bogatego Zagłębia Ruhry w Nadrenii.  Późniejsze wydarzenia jak wybory do pruskiego Landtagu, niemieckiego Reichstagu oraz trzy powstania śląskie i plebiscyt przyniosły polityczny sukces  polskich działaczy i potwierdziły skuteczność diagnozy
i metod stosowanych przez Ligę Narodową. Po ponad 600 latach nieobecności państwowości polskiej na Górnym Śląsku, przy dużej przewadze ekonomicznej
i instytucjonalnej ludności niemieckiej, ponad 40 % ludność regionu,
w przybliżeniu odpowiadającemu dzisiejszemu województwu śląskiemu
i opolskiemu, opowiedziało się za opcją polską. To był fenomen i ogromny sukces polityczny, poprzedzony kilkoma dekadami profesjonalnej pracy wielu działaczy polskich.


[1] Zdrada, str. 104

[2] M. Pater, Ruch polski na Górnym Śląsku w latach 1879 – 1893, Wrocław 1969, str. 183-184

[3] M. Pater, Ruch polski na Górnym Śląsku w latach 1879 – 1893, Wrocław 1969, str. 189-190

[4] M. Pater, Ruch polski na Górnym Śląsku w latach 1879 – 1893, Wrocław 1969, str. 193-197

[5]Nowiny Raciborskie”, r. 1889,  nr 12

[6]Nowiny Raciborskie”, nr 8, 1889 r.

[7]Nowiny Raciborskie”, nr 1, 1889 r.

[8] Tamże,

[9] Tamże, nr 2, 1889 r.

[10] Tamże, nr 69, 1889 r.

[11] „Katolik”, 1897 r., nr 76

[12] Teresa Konieczna, Popularyzacja literatury pieknej na łamach „ Gazety Opolskiej „ w: Bronisław Koraszewski, Materiały z sesji zorganizowanej w Opolu 14.02.1978, Opole 1979 r.

[13] Katolik, 1889, nr 1

[14] Katolik, 1889, nr1

[15] Katolik, 1889,nr 1

[16] Górnoślązak, 1902, nr 163

[17] Górnoślązak, 1902, nr 154

[18] Górnoślązak, nr 149, 1902

[19] Górnoślązak, nr 168, 1902

Autor: Redakcja IDMN