Między nazizmem a hedonizmem. Rzecz o pogaństwie, rasizmie i aborcji
12 marca 2021– Adolf Hitler był zwolennikiem aborcji, ale nie w każdym przypadku. U najczystszych przedstawicieli rasy aryjskiej była ona zakazana, ale w pozostałych przypadkach dozwolona, akceptowana, promowana, a nawet siłą przeprowadzana – mówi w rozmowie z PCh24.pl prof. Jan Żaryn, dyrektor Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego.
Jaki był stosunek III Rzeszy Adolfa Hitlera do aborcji? Podczas kolejnych protestów w ramach strajku Lempart i Suchanow mogliśmy usłyszeć, że Fuhrer aborcji zakazał przez co odbierał kobietom ich podstawowe prawo. Z drugiej jednak strony 9 marca mija 78 lat od zalegalizowania przez Hitlera aborcji na okupowanych przez Niemców ziemiach Polski… Jaka więc jest prawda w tej kwestii?
Żeby odpowiedzieć na to pytanie musimy cofnąć się do drugiej połowy XIX wieku, kiedy to mieliśmy z jednej strony ewidentnie do czynienia z rozwojem nauk medycznych i humanistycznych, a z drugiej z sekularyzacją przestrzeni publicznej za sprawą liberalizmu wychodzącego z założeń rewolucji francuskiej.
Wtedy to doszło do zaburzenia pionu moralnego, w którym cywilizacja europejska starała się utrzymywać swój rozwój. Efektem tego zaburzenia było zachłyśnięcie się eugeniką jako pewną przestrzenią zdobytą za sprawą rozumu ludzkiego, który podpowiadał przede wszystkim, że można wpływać na jakość rasy człowieka. Oczywiście nie chodziło wyłącznie o rasę w rozumieniu tradycyjnym, tylko rasę jako najdoskonalszy twór, który nazywamy człowiekiem, i który będzie pozbawiony wad, schorzeń, różnego rodzaju słabości etc.
W związku z tym to zachłyśnięcie się zaczęło stanowić dla intelektualistów lewicowych w praktycznie wszystkich krajach pewną, że tak powiem, jasną przyszłość dla ludzkości.
W przypadku Niemiec i III Rzeszy ewidentnie doszło do połączenia nauki eugenicznej z pogańskim systemem rasistowskim, jaki został wprowadzony przez instytucję państwa za sprawą NSDAP. Eugenika zaczęła wówczas służyć władzy i państwu jako zdobycz naukowa, której celem było poprawienie rasy niemieckiej oraz zlikwidowanie tych wszystkich, którzy z punktu widzenia rasowego podziału świata mogą być co najwyżej sprowadzeni do roli niewolników i siły roboczej, albo służyć jako ewentualne eksperymentalne doświadczenia na rzecz udoskonalenia Rasy Panów.
W ten właśnie sposób eugenika, w pakiet której wchodziła aborcja, stała się czysto techniczną „nauką” bez jakiegokolwiek odniesienia etycznego sięgającego korzeni chrześcijańskich. Odpowiadając więc na Pana pytanie – Adolf Hitler był zwolennikiem aborcji, ale nie w każdym przypadku. U najczystszych przedstawicieli rasy aryjskiej była ona zakazana, ale w pozostałych przypadkach dozwolona, akceptowana, promowana, a nawet siłą przeprowadzana.
Chciałbym zwrócić uwagę, że nie był to przypadek tylko niemiecki, ponieważ w Szwecji ten sposób myślenia dostosowano do warunków prawa stanowionego, co było naturalnym skutkiem porzucenia w tym kraju systemu wartości chrześcijańskich. Odrzucenie pionu moralnego, o którym mówiłem na początku przez państwo szwedzkie sprawiło, że państwo wkroczyło w pogańskie i antyludzkie rejony znane nam z III Rzeszy.
O tym jednak się nie mówi…
No właśnie, a przypominam, że Szwecja do lat 70. XX wieku, czyli ponad ćwierć wieku po II Wojnie Światowej kontynuowała proceder rasowego widzenia kondycji ludzkiej na swoim terytorium. Pisał o tym zresztą bardzo ciekawie liberalny dziennikarz żydowskiego pochodzenia Maciej Zaremba, dla którego wstrząsem był fakt, że elementy prawa stanowionego III Rzeszy równolegle, mimo doświadczenia nazizmu, ludobójstwa, eksperymentów na ludziach, jakich w latach 1939-1945 dokonywali Niemcy na okupowanych ziemiach mogły nadal być obecne w szwedzkim prawodawstwie tak jakby nie było zbrodni II Wojny Światowej, Adolfa Hitlera i wszystkich tragedii, które znamy z tysięcy przykładów.
Dla mnie najbardziej wstrząsający jest przykład dr. Karola Mikulskiego – dyrektora szpitala psychiatrycznego w Gostyninie. Był on zaprzyjaźniony przed wojną z wieloma naukowcami, również naukowcami z Niemiec. To właśnie oni w czasie wojny ubrani w mundury Gestapo, SS i innych zbrodniczych formacji po wtargnięciu na ziemie polskie dotarli do, jak im się wydawało, swojego naukowego przyjaciela z Polski i nakazali mu przygotowanie listy do eliminacji przypadków, które byłyby, jak podkreślono, „nie do odzyskania dla potrzeb społeczno-gospodarczych III Rzeszy”. Chodziło o ludzi chorych, którzy nie wykazywali się zdolnością do przystosowania do warunków w przestrzeni publicznej.
Dr Mikulski nie wiedział, co zrobić. Ostatecznie nie wydał nikogo, tylko wziął pistolet i się zastrzelił. Mam nadzieję, że Pan Bóg mu wybaczy na Sądzie Ostatecznym.
To tylko jeden przykład nieprzekraczalnej granicy. Dr Mikulski zrozumiał, że coś takiego istnieje, ale nie zrozumiał tego, czy też nie chciał zrozumieć Hans Asperger, który na mocy porządku III Rzeszy i pod parasolem ochronnym tego państwa stworzył warunki do tego, aby precyzyjnie odpowiadać na pytania, które osobniki (bo ludźmi ich nie nazywał) dotknięte chorobą, jakiej później nadano jego imię nadają się do socjalizacji, ponieważ wykazują np. cechy geniuszu, a które są niezdolne do socjalizacji i trzeba je wyeliminować.
To wszystko było jednak pokłosiem zamknięcia się naukowców w swoistym kloszu rasistowsko-pogańskim. Pozwoliło im to udawać, że nie ma żadnych norm czy też nawet anty-norm, które wpływają na wykorzystanie osiągnięć rzekomo czystej nauki.
Czy chce Pan przez to powiedzieć, że współczesny świat w zdecydowanej większości odrzuca aborcję, eugenikę i eutanazję promowane przez Adolfa Hitlera, ale nie ma nic przeciwko aborcji, eugenice i eutanazji promowanym w imię praw człowieka?
Niestety tak. Proszę zauważyć, że w przypadku III Rzeszy mówi się w prawdzie o eksperymentach na ludziach, ale kwestia aborcji będącej de facto częścią eugenicznego pakietu naukowego niemieckich nazistów jest całkowicie pomijana.
Chciałbym zwrócić uwagę na jeszcze jedną kwestię. Władcy komunistycznego Związku Sowieckiego, szczególnie w pierwszych latach jego istnienia, czyli w czasie takiej wewnętrznej logiki ideologicznej opartej na gruncie Manifestu Komunistycznego i na gruncie osiągnięć naukowo-ideologicznych doszli do wniosku, że prawo państwowe musi być tak skonstruowane, aby zniszczyć rodzinę.
Komuniści uznali, że tradycyjna rodzina stanowi największe niebezpieczeństwo dla budowanej przez nich utopii. Ich zdaniem jeden z najważniejszych elementów rodziny, jakim jest posiadanie dzieci, to przejaw wsteczności i zacofania. Przywiązanie do siebie męża i żony rośnie bowiem po narodzinach dziecka i dlatego komuniści uznali, że trzeba coś z tym zrobić. Najpierw zdefiniowano w prawie stanowionym kobietę jako narzędzie uciech seksualnych. Potem, kiedy uznano, że te uciechy mogą prowadzić do ciąży i przyjścia na świat dziecka zdecydowano o wprowadzeniu aborcji na życzenie w ramach działalności państwa. W ten właśnie sposób chciano realizować komunistyczny postęp w postaci powszechnej komuny, jako wyższego stadium rozwoju ludzkości.
Mówię o tym, ponieważ aborcja, jej „tłumaczenie”, wprowadzanie, promocja etc. zawsze są oparte o antyludzką ideologię i zawsze wiąże się z odrzuceniem wartości, które stanowią o europejskiej wyjątkowości. To my – Europa – byliśmy zdolnie do podtrzymywania tej chrześcijańskiej wizji człowieka. Zburzenie chrześcijańskiej wizji człowieka, które dzisiaj odbywa się na gruncie innej, pogańskiej ideologii, którą można kojarzyć ze słowami hedonizm i konsumpcjonizm wytwarza pewne mechanizmy, które prowadzą do opanowania kolejnych państw w wyniku czego powstają prawa mające realizacyjną funkcję w stosunku do tychże ideologii.
Za każdym razem jest to w Europie podyktowane pewnym szybkim znalezieniem ośrodka oporu, a ten ośrodek oporu to oczywiście Kościół Katolicki i chrześcijaństwo jako religia, światopogląd i idea, które widzą człowieka na obraz i podobieństwo Pana Boga w związku z czym czyni go niepowtarzalnym, a to oznacza, że nie jest on częścią przestrzeni, którą można manipulować za sprawą ideologicznych zachcianek.
W związku z tym czy nie boi się Pan, że niedługo niemieccy i austriaccy naziści oraz bolszewicy będą na sztandarach jako obrońcy praw człowieka, promotorzy nauki i ludzie, którzy stawiali opór chrześcijańskiej opresji? Przecież wypisz wymaluj spełniali oni wytyczne dzisiejszej, dominującej ideologii…
Mam nadzieję, że tak się nie stanie. Ani Lenin, ani Hitler nie mogą wrócić na pozytywne sztandary. Ludzkość zdołała jednoznacznie wyjść z rzekomych osiągnięć tych dwóch pogańskich ideologii i praktyk. Kościół Katolicki z Piusem XI na czele, który w 1937 roku potępił te dwie ideologie i praktyki zarządzania przestrzenią publiczną pokazując nam – wyznawcom Chrystusa, że mamy do czynienia ze zwykłym złem.
Na bazie tych samych założeń, choć pod innymi nazwami jak hedonizm, konsumpcjonizm, obrona praw człowieka czy też innymi ideologiami, które swój początek mają w rewolucji francuskiej mamy do czynienia de facto z nową odsłoną totalitaryzmu neobolszewickiego i neonazistowskiego. Choć sami twórcy tych współczesnych ideologii nie chcą się odwoływać do tamtych wzorców, bo zostały one skompromitowane, to wpisują się w pewien alternatywny do chrześcijańskiej Europy ciąg pogaństwa i co do tego nie miejmy złudzeń.
Jesteśmy póki co skazani na wyznawców pogańskich ideologii. Musimy jednak robić swoje i skutecznie się temu przeciwstawiać za pomocą przede wszystkim miłosierdzia katolickiego, dawania świadectwa, wykonywania własnych zadań, tworzenia przestrzeni publicznej w oparciu o chrześcijaństwo. Nie możemy udawać, że nic się nie dzieje, nie możemy twierdzić, że przegraliśmy. Bierzmy się do roboty, módlmy się, brońmy ludzkiego życia od poczęcia do naturalnej śmierci.
Bóg zapłać za rozmowę.
Tomasz D. Kolanek
Źródło: https://www.pch24.pl/miedzy-nazizmem-a-hedonizmem–rzecz-o-poganstwie–rasizmie-i-aborcji,82511,i.html