19 lipca – 101 lat temu Roman Dmowski ustąpił z Rady Obrony Państwa (1920)
19 lipca 2021Dmowski przyjechał do Warszawy 15 maja 1920 r. po pięcioletniej nieobecności w kraju i jeszcze tego samego dnia poprosił o audiencję w Belwederze. Spotkanie, do którego doszło 21 maja, po powrocie Piłsudskiego z wyprawy kijowskiej (było ostatnim, które odbyli w cztery oczy), mocno go rozczarowało. Naczelnik Państwa mówił głównie o sobie i czynił wyrzuty, dlaczego na konferencji pokojowej Dmowski nie popierał sprawy utworzenia niepodległej Ukrainy (!)
Niespełna dwa tygodnie później rozpoczęła się bolszewicka kontrofensywa i wielki odwrót Wojska Polskiego na całej linii frontu. W lipcu 1920 r. sytuacja stała się dramatyczna. Armia Czerwona zbliżała się do Warszawy. Obserwowano przykłady paniki. Chłopi występowali przeciw służbie wojskowej, narzekając na panów, księży i Żydów.
1 lipca Dmowski jako reprezentant Związku Ludowo-Narodowego wszedł w skład powołanej wówczas Rady Obrony Państwa. Na kolejnych posiedzeniach zabierał głos przede wszystkim w sprawach armii. Wytykał zdecentralizowany system dowodzenia, nieustanne dymisje i rotacje kadrowe. Wskazywał ponadto na potrzebę uświadomienia społeczeństwa o grozie sytuacji. Jego wystąpienia odbierano jako krytykę Naczelnego Wodza który, przybity sytuacją, odpowiedzialnością za klęski na froncie obarczał waśnie partii politycznych i „chory naród”.
Niebawem upadły także nadzieje na pomoc Zachodu. W zamian za mediację, brytyjski premier Lloyd George zażądał od Polski oddania sowietom ziem położonych na wschód od Bugu, a także Galicji Wschodniej wraz ze Lwowem. Nocą 13 lipca zdesperowana ROP zatwierdziła to gorzkie ultimatum przywiezione przez premiera Grabskiego z konferencji w Spa (4 dni później stało się ono bezprzedmiotowe, gdy Lenin odrzucił ofertę mediacji państw zachodnich w rokowaniach z Polską – jedynie etapem na drodze do podboju Europy). Nie lepiej było ze stanem uzbrojenia. W europejskich miastach strajki robotników sparaliżowały dostawy dla walczącej Polski. Warszawę oblepiły odezwy PPS z hasłami „precz z [premierem] Grabskim!, Niech żyje rząd włościańsko-robotniczy!”. Na ulicach stolicy morale poprawiała jedynie rewia tworzonych przez gen. Józefa Hallera oddziałów Armii Ochotniczej.
Na szóstym posiedzeniu ROP 19 lipca, w dniu w którym bolszewicy zdobywali Grodno i Równe, podczas debaty o stanie armii Dmowski oświadczył: „musimy znaleźć przyczyny, dlaczego jesteśmy bici”, i wskazując błędy organizacyjne, strategiczne i taktyczne, wskutek których wojsko straciło zaufanie, wnioskował o „dokonanie daleko idących zmian” w Naczelnym Dowództwie, Sztabie Generalnym i Ministerstwie Spraw Wojskowych. „Jeśli brak dowódców, to zwróćmy się po nich do Francji, ale żeśmy jeszcze nie wyzyskali swoich sił, na przykład gen. Dowbór [-Muśnicki] jest doskonałym wojskowym …”.
Gdy w odpowiedzi Piłsudski zgłosił gotowość ustąpienia ze stanowiska Naczelnego Wodza, usłyszał od Dmowskiego, że podtrzymuje zarzuty „nie dlatego, żeby się pan usunął, ja bym pana prosił, by pan został, ale są błędy w prowadzeniu armii, które zniechęcają ludzi. Jeden człowiek nie jest w stanie wszystko zrobić” (według innej relacji, Dmowski wobec groźby dymisji miał odpowiedzieć: „Tego pan nie może zrobić. Pan nas w tę sytuację wprowadził i pan nas z niej musi wyprowadzić”. Oczywiście „wprowadzeniem” była wyprawa na Kijów).
„W łeb można sobie strzelić! Wychodzę, żeby panów nie krępować i oddaję panom do dyspozycji swoje stanowisko; powiedzcie wyraźnie albo, albo” – oświadczył poirytowany Piłsudski. Głosowanie wsparło Naczelnika. Według Macieja Rataja, Dmowski wstrzymał się od głosu. Po ponowny objęciu przewodnictwa obrad przez gospodarza Belwederu, ROP uchwaliła także przeprowadzenie niezbędnych zmian w sztabie i ministerstwie.
Nazajutrz, 20 lipca, z urzędu ustąpił premier Władysław Grabski, a Rada Obrony Państwa upoważniła nowy rząd do wszczęcia rozmów rozejmowych z bolszewikami, którzy trzy dni później powołali w Smoleńsku sowiecki rząd dla Polski, na czele z Julianem Marchlewskim i Feliksem Dzierżyńskim.
Posiedzenie ROP w dniu 19 lipca było ostatnim z udziałem Dmowskiego, który ustąpił miejsca Aleksandrowi Skarbkowi. W obliczu rosnącego zagrożenia konfrontacja z Piłsudskim była zbyt ryzykowna, a współpraca z nim niemożliwa.
Wyjechał do „endeckiego” Poznania, tworząc scenariusze obrony po upadku Warszawy. Po wojnie zakupił w Chludowie pod miastem niewielki majątek z pałacykiem. Pomijając sprawowaną 50 dni, jesienią 1923 r., funkcję ministra spraw zagranicznych w gabinecie Witosa, stał na uboczu oficjalnego życia politycznego kraju. Był mentorem i wychowawcą obozu narodowego. Pisał.