19 maja – 71 lat temu urodził się ks. Sylwester Zych (1950-1989)

19 maja 2021

Kapłan katolicki, działacz opozycji w PRL, kapelan Konfederacji Polski Niepodległej.

Urodził się w Ostrówku koło Wołomina. Pracując w Zakładach Wojskowych w Zielonce ukończył technikum elektroniczne. W 1970 r. wstąpił do warszawskiego Seminarium Duchownego. Po odbyciu służby wojskowej, w 1977 r. otrzymał święcenia kapłańskie z rąk prymasa Wyszyńskiego. Jako wikariusz kilku podwarszawskich parafii koncentrował się na duszpasterstwie młodzieży. W 1979 r. zainicjował w Tłuszczu akcję wieszania krzyży w szkołach i przedszkolach. Później wspierał NSZZ „Solidarność” i Niezależne Zrzeszenie Studentów. Stan wojenny zastał go w parafii św. Anny w Grodzisku Mazowieckim, gdzie pracował od maja 1981 r., krytykując z ambony system PRL.

W nocy 5 marca 1982 r. został aresztowany a następnie oskarżony o próbę obalenia siłą ustroju PRL i przynależność do organizacji o nazwie „Siły Zbrojne Polski Podziemnej”, która dwa tygodnie wcześniej, w warszawskim tramwaju, podczas próby rozbrojenia, postrzeliła śmiertelnie sierżanta MO Zdzisława Karosa. Zabójcami okazali się dwaj młodzi ludzie, którymi wcześniej się opiekował, a potem pomógł ukryć odebrany milicjantowi pistolet na strychu grodziskiej plebanii. We wrześniu 1982 r. Sąd Warszawskiego Okręgu Wojskowego skazał ks. Zycha na karę czterech lat więzienia, którą po rewizji prokuratorskiej Sąd Najwyższy podwyższył do lat sześciu. W mediach Czesław Kiszczak sugerował, że to duchowny był inspiratorem zamachu.

Z Aresztu Śledczego na Rakowieckiej, gdzie dzielił celę z Leszkiem Moczulskim, przewieziono go do więzienia o zaostrzonym rygorze w Braniewie (później do Bartoszyc i Barczewa). Prowadził tam wielomiesięczną walkę o uznanie statusu więźniów politycznych i możliwość odprawiania Mszy, inicjował głodówki i petycje. Okupił to 41 karami dyscyplinarnymi, 9 miesięcy spędził w izolatce, był poniżany i upokarzany. Wielokrotnie grożono mu śmiercią.

Podłamany fizycznie i nerwowo, wyszedł na wolność w październiku 1986 r., prawdopodobnie po interwencjach władz kościelnych i został kapelanem domu dziecka sióstr franciszkanek w Białołęce.

Śledzony przez służbę bezpieczeństwa, otrzymywał anonimy z groźbami śmierci oraz telefony z wyzwiskami. 13 października 1987 r. sporządził testament: „Czuję, że zbliża się mój dzień – czas spotkania z Panem, który uczynił mnie swoim kapłanem. Solidarnym sercem jestem ze wszystkimi, którzy dążą do Polski wolnej i niepodległej. Niech dobry Bóg was błogosławi i sprawi, abyśmy mogli spotkać się na gruzach komuny”.

Niedługo później został kapelanem warszawskiego okręgu Konfederacji Polski Niepodległej. Wraz ze swym przyjacielem, ks. Stanisławem Suchowolcem, założył Chrześcijańsko-Patriotyczny Instytut im. ks. Popiełuszki. Wiosną 1989 r. kwestionował legalność obrad „okrągłego stołu”, domagając się rozliczenia komunistów i ujawnienia konfidentów SB.

Kilkukrotnie był ofiarą pobicia przez nieznanych sprawców. W końcu marca 1989 r. został napadnięty na Pradze przez trzech mężczyzn, którzy usiłowali wlać mu do gardła wódkę (ksiądz był abstynentem i działaczem Ruchu Otrzeźwienia Narodu). Napastników spłoszył nadjeżdżający samochód.

Gdy w nocy 11 lipca 1989 r., pięć tygodni po wyborach czerwcowych, nasączone alkoholem zwłoki ks. Zycha zostały znalezione obok dworca PKS w Krynicy Morskiej, rozpętała się kampanię medialną. W reportażu TVP, nakręconym na osobiste polecenie Jerzego Urbana, przedstawiano duchownego-degenerata, który zapił się na śmierć w krynickim klubie „Riviera”. Potwierdzali to dwaj barmani i kelnerka. Nikt inny nie zauważył jego obecności.

Śledztwo kilkakrotnie wznawiano i umarzano. Sekcja zwłok wykonana w obecności przedstawicieli Kościoła ujawniła, oprócz obecności alkoholu w stężeniu czterech promili, 54 uszkodzenia ciała, w tym zasinienia wokół szyi oraz ślady nakłuć igłą. Gdy 15 września 1989 r. prokuratura zwróciła się do Ministra Spraw Wewnętrznych o dostarczenie teczki założonej księdzu w 1974 r., trzy dni później specjalnie powołana komisja dokonała jej zniszczenia.

Ks. Sylwester Zych spoczął na cmentarzu w Kobyłce.

Wiele wskazuje na to, że w zabójstwo był zamieszany oficer SB, zatrudniony w latach 90. w policji. Na jego trop wpadł w 2004 r. zespół śledczy IPN, który pod kierunkiem prokuratora Andrzeja Witkowskiego badał sprawę funkcjonowania związku przestępczego w strukturach MSW PRL. Analiza wykazała obecność odcisków palców tego esbeka zarówno na koszuli ks. Zycha, jak i przy zamordowanym pół roku wcześniej ks. Stefanie Niedzielaku. Jesienią 2004 r. prokurator Witkowski został odsunięty od śledztwa.

Autor: Redakcja IDMN