Prof. Jan Żaryn – „W 76 rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego”

1 sierpnia 2020

Podstawą niniejszego tekstu jest projekt uchwały, który napisałem i złożyłem do Komisji Ustawodawczej Senatu RP, gdy pełniłem funkcje senatora RP. Został przyjęty wraz z celnymi poprawkami, także powstałymi z inicjatywy opozycji; uchwaliliśmy ją uroczyście dnia 1 sierpnia 2019 r. , w 75 rocznicę Powstania Warszawskiego. Okazało się, że przynajmniej ten jeden dzień w roku jednoczy zdecydowana większość Polaków. I oby tak pozostało, na zawsze.

1 sierpnia 1944 r. na rozkaz dowództwa Armii Krajowej i przy akceptacji przedstawicieli cywilnych władz Polskiego Państwa Podziemnego w Warszawie wybuchło powstanie. Jego celem było wyzwolenie stolicy z rąk niemieckich okupantów, ale jednocześnie wywalczenie niepodległości zagrożonej przez imperialnego sojusznika naszych sojuszników – Związek Sowiecki, którego armia zbliżała się od wschodu do Warszawy. Wybuch powstania uwolnił znaczną część dzielnic centralnych miasta z rąk okupanta. Powiewały polskie flagi, ujawniły się władze Polskiego Państwa Podziemnego, wychodziła jawnie – do nie dawna konspiracyjna – prasa wszelkich odcieni politycznych, także wojskowa, z „Biuletynem Informacyjnym” na czele. Poczta harcerska dostarczyła w ciągu insurekcji warszawskiej ponad 116 tysięcy listów. Miasto przeżywało chwilową radość z odzyskanej niepodległości. Byliśmy wolni!

Cel powstania nie został jednak osiągnięty. Tylko w ciągu pierwszych tygodni powstania, Niemcy wkraczając od zachodu do miasta wymordowali w akcie ludobójstwa ponad 50 tysięcy ludności cywilnej Woli i Ochoty, a następnie docierając do centralnych dzielnic, kwartał po kwartale w ciągu dwóch miesięcy zdobywali miasto, mordując bezlitośnie tak żołnierzy jak i cywilów, także rannych, kobiety i dzieci. Kamienne niebo nad głowami cywilnej ludności kryjącej się po piwnicach nie raz witało ją w rzeczywistym Niebie. W wyniku walk trwających 63 dni zginęło co najmniej 150 tysięcy mieszkańców stolicy oraz 20 tysięcy żołnierzy i oficerów Armii Krajowej, także Narodowych Sił Zbrojnych i Armii Ludowej, czyli jednostek wojskowych podległych dowództwu AK. Zginęli kapelani, niosący pomoc rannym (o. Michał Czartoryski, ks. Józef Stanek – błogosławieni Kościoła katolickiego), a także żołnierze Wojska Polskiego idący zza Wisły na pomoc, wbrew sowieckim rozkazom i bez wsparcia ze strony dowództwa Armii Czerwonej.

2 października 1944 r. gdy powstanie upadło, znaczna część dowódców z gen. Tadeuszem Borem-Komorowskim na czele dostała się do niewoli niemieckiej; część po wyjściu z miasta pozostała w konspiracji, na czele z jego następcą gen. Leopoldem Okulickim „Niedźwiadkiem”. Niemcy wypędzili cywilną ludność milionowego miasta, m.in. do Dulagu 121 w Pruszkowie, skąd często trafiała kolejnymi transportami do obozów w głębi Niemiec. Pozostali mieszkańcy stolicy chronili się w okolicach zamordowanego miasta: w domach prywatnych, w zgromadzeniach zakonnych, w majątkach-dworach ziemiańskich – jak w mojej rodzinnej posiadłości w Szeligach. Wszędzie okazywano Warszawiakom olbrzymią solidarność. Miasto i jego zabytki zostało zrównane z ziemią; kościoły i pałace, pomniki  zostały planowo doszczętnie zniszczone, w sumie w 85% zabudowy stolicy. Gdy w styczniu 1945 r. Armia Czerwona weszła do zrujnowanej stolicy, Sowieci rozpoczęli instalowanie posłusznej sobie władzy, od aresztowania przywódców Powstania Warszawskiego i jednocześnie PPP. W marcu 1945 r. zostali podstępnie zwabieni przez gen. NKWD Sierowa, wywiezieni do Moskwy i w czerwcu 1945 r. osądzeni pod zarzutem kolaboracji z Niemcami. Wśród 16 oskarżonych znalazł się ostatni dowódca AK, a także Delegat Rządu na Kraj Jan St. Jankowski i wicepremier rządu RP Stanisław Jasiukowicz, wszyscy uczestnicy powstania, lojalnie wypełniający rozkazy polskiego rządu pozostającego w Londynie; skazani na więzienie nigdy nie doczekali wolności, ginąc w sowieckich kazamatach. Z kolei, Kazimierz Pużak przewodniczący Rady Jedności Narodowej w czasie insurekcji, po powrocie do Polski został natychmiast aresztowany przez UB, zmarł w więzieniu bierutowskim. George Orwell na łamach „Tribune” pisał wówczas, w czerwcu 1945 r.: Polacy zostali oskarżeni o to, że usiłowali zachować niepodległość własnego państwa, jednocześnie przeciwstawiając się narzuconemu ich krajowi marionetkowemu rządowi, jak również o to, że pozostali wierni rządowi w Londynie, który był w tym czasie uznawany przez cały świat, wyjąwszy ZSRR. O haniebnym „procesie szesnastu” pisał także polski poeta Kazimierz Wierzyński:

Oskarżajcie nas wszystkich, nie tylko szesnastu,

Sądźcie poległych w grobie, to też winowajcy,

Sądźcie szkielet, co z wojny pozostał się miastu,

Gdy wyście jeszcze z diabłem kumali się, zdrajcy.

Oskarżcie także wolność, nieznane wam słowo,

Ten odwieczny zabobon, co zawsze nas dzieli,

Cały kraj polski weźcie, zamknijcie go w celi

I wprowadźcie pod sztykiem na salę sądową.

W ciągu kolejnych lat stalinowskich, tysiące powstańców warszawskich, którzy nie zdołali wyemigrować z Kraju pozostającego pod władzą komunistów, trafiła do więzień stalinowskich; wśród nich słynni „Zośkowcy”, którzy w czasie powstania wyzwolili obóz w Gęsiówce ratując znajdujących się tam Żydów, którzy bronili następnie Starego Miasta i Śródmieścia, m.in. z Janem Rodowiczem „Anodą”, zamordowanym w gmachu MBP w styczniu 1949 r. na czele. Z kolei, przez cały okres PRL, w edukacji szkolnej starano się Polakom wykrzywić obraz Powstania Warszawskiego, szczególnie zohydzić jego dowódców, poddać dzieje insurekcji ostrej cenzurze, i odebrać prawo do uroczystego celebrowania rocznic na warszawskich Powązkach (tam znajdują się mogiły powstańcze m.in. z charakterystycznymi białymi krzyżami). Byłych powstańców aparat bezpieczeństwa inwigilował i próbował zastraszyć; często pozostali ludźmi drugiej kategorii. Rodzice poległych powstańców, jak matka „Ziutka”, Matylda Szczepańska, nie przyznawali się po wojnie do swego syna żołnierza czy córki-sanitariuszki, z obawy przed represjami, które mogły spaść na kolejne, żyjące jeszcze dzieci. Dopiero tuż przed upadkiem komunizmu, władze zgodziły się na wybudowanie pomnika ku czci poległych powstańców. Na powstanie Muzeum Powstania Warszawskiego ludność stolicy i całej Polski musiała czekać aż do 2004 r., gdy prezydentem miasta był ś.p. Lech Kaczyński.

Dziś pytano mnie w polskim radiu, cóż możemy uczynić dla tych ostatnich, żyjących powstańców, naszych bohaterów. Odpowiedziałem: ”Dla nich, największym prezentem będzie nasze zapewnienie; tak chcemy być Polakami, polskim patriotami”.

Dziś, jak co roku ludność całej Polski przystaje w miejscu 1 sierpnia o godzinie 17.00, o godzinie „W”, by oddać cześć polskim bohaterom. Wiemy że Polacy walczyli wówczas o niepodległość swego Kraju, bijąc się z Niemcami, ale także występując wbrew Sowietom, którzy najpierw prowokowali Armię Krajową do wybuchu powstania, a następnie bezkarnie patrzyli z drugiego brzegu Wisły na krwawiące miasto. Dziś, w 76. rocznicę wybuchu powstania oddajmy cześć i chwałę bohaterom, a także podziękujmy wszystkim naszym sojusznikom, którzy wsparli militarnie (jako lotnicy i obsługa przygotowująca zrzuty) i dyplomatycznie (jak np. papież Pius XII), nasze starania by wygrywając powstanie Polska miała prawo wygrać wolność i niepodległość. Nigdy o nich nie zapomnimy!

Autor: Redakcja IDMN